Kontrowersje budzi głównie artykuł trzeci proponowanej ustawy. PiS chce, by wszystkie ważne decyzje dotyczące przyszłości Unii, a przede wszystkim polskiej obecności w "27" były podejmowane przez polskiego przedstawiciela w Radzie Europejskiej "wyłącznie po uzyskaniu uprzedniej zgody prezydenta, Sejmu, Senatu i Rady Ministrów".
Chodzi między innymi o ewentualną zmianę polskiego stanowiska w sprawie tzw. Joaniny, czyli mechanizmu czasowego blokowania unijnych decyzji. To niemal identyczny zapis jak w prezydenckim projekcie ustawy ratyfikacyjnej sprzed ponad miesiąca. A wtedy rząd i Platforma kategorycznie odrzuciły ten pomysł, podpierając się kilkunastoma ekspertyzami prawnymi. I nie zmieniły zdania. "Tego typu propozycje w ogóle nie wchodzą w rachubę" - mówi nam szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.
W uzasadnieniu swojego projektu PiS powołuje się na uzgodnienia prezydenta z premierem. Jednak Zbigniew Chlebowski mówi, że jedyny warunek, który stawiany był w czasie tych negocjacji, to zgodność projektu ustawy kompetencyjnej z konstytucją. "Jeśli PiS przepisało ten projekt z prezydenckiej wersji ustawy, to jest poważne ryzyko niekonstytucyjności" - mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM Chlebowski.
Kilka dni temu marszałek Sejmu Bronisław Komorowski stwierdził, że nie widzi potrzeby dodatkowego zabezpieczania zapisów traktatu lizbońskiego. Jego zdaniem w 100 proc. zabezpiecza je konstytucja. "Jeżeli dwoma trzecimi głosów przyjmuje się rozwiązania Traktatu Lizbońskiego, to dwoma trzecimi można by go tylko i wyłącznie odwołać. To jest zapisane w konstytucji" - mówił Komorowski w Radiu Zet.
Czy zatem ratyfikacja traktatu znów staje pod znakiem zapytania? "Ustawa kompetencyjna zostanie w Sejmie przyjęta, ale na pewno nie będzie w niej zapisów wątpliwych konstytucyjnie" - twierdzi Chlebowski i jasno daje do zrozumienia, że na takie pomysły PiS zgody nie będzie.
Konstytucjonalista doktor Ryszard Piotrowski tak mówi o pisowskiej propozycji: "Istnieją konstytucyjne kompetencje każdego z organów władzy. Naruszanie tego ładu zwiększaniem lub ograniczaniem kompetencji któregoś z tych organów zgodne z konstytucją nie jest".
PiS jest jednak przekonane, że wszystko jest w porządku. "Nasz projekt był wielokrotnie sprawdzany przez prawników i na pewno jest zgodny z konstytucją" - mówi jeden z jego autorów poseł Łukasz Zbonikowski. "Ani o milimetr nie wyszliśmy poza to, co prezydent ustalił z premierem" - zapewnia.
W zeszłym tygodniu prezydent Lech Kaczyński zapowiedział, że chce ratyfikować traktat lizboński na początku lipca. Oczywiście pod warunkiem, że do tego czasu będzie przyjęta przez sejm ustawa kompetencyjna.
Dziś Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swój projekt ustawy kompetencyjnej, mającej skonsumować prezydencko-premierowski kompromis sprzed miesiąca. DZIENNIK dotarł do tego dokumentu przez autorów nazywanego ustawą kompromisową. Jednak już teraz wiadomo, że projekt PiS kompromisu nie przybliży.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama