Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Tę zasadę doskonale ilustruje spór o pieniądze z Brukseli przeznaczone na rozwój obszarów wiejskich w Polsce. Specjaliści z urzędów marszałkowskich odpowiedzialni za ten program zjechali w piątek do Warszawy na spotkanie z wiceministrem rolnictwa Arturem Ławniczakiem - relacjonuje "Gazeta Wyborcza".

Reklama

Usłyszeli od niego, że fundusze powinny rozdzielać rządowe agencje, a nie samorządy, bo to grozi korupcją i nieudolnością. Wiceminister pogroził też urzędnikom, żeby lepiej nie skarżyli się dziennikarzom.

"Usłyszeliśmy, że minister nie będzie nas odwiedzał za kratkami. A jeśli ktoś będzie na ten temat udzielał wywiadów prasie, to pożegna się z pracą i może jej szukać w telewizji. Po tym wyszedł z sali, a nam opadły ręce" - opowiada jeden z urzędników biorących udział w spotkaniu z Ławniczakiem.

"Minister Ławniczak zasugerował po prostu, że jesteśmy oszustami, że byłoby lepiej, gdyby to jego agencje dzieliły unijne pieniądze. To zwykła granda i próba zamachu na samodzielny samorząd" - ocenia wzburzony Andrzej Masny, dyrektor departamentu rozwoju wsi w małopolskim urzędzie marszałkowskim i radny powiatu wielickiego.

Spotkaniem wiceministra Artura Ławniczaka z urzędnikami odpowiedzialnymi za Program Rozwoju Obszarów Wiejskich zajął się zwołany we wtorek konwent marszałków w Szczecinie. Marszałkowie - w większości członkowie PO - czekają na raporty urzędników ze spotkania z wiceministrem.

W ramach unijnego programu w latach 2007-13 do polskich województw ma spłynąć ponad 13 mld euro. To pieniądze m.in. na poprawienie usług dla mieszkańców wsi, scalanie gruntów i "gospodarowanie rolniczymi zasobami wodnymi". Polska dostanie najwięcej spośród wszystkich krajów Unii.