Awantura o to, czy CBA mogło współpracować z zagranicznymi służbami wybuchła, gdy wyszło na jaw, iż w akcji demaskującej skorumpowaną posłankę PO Beatę Sawicką brał udział agent amerykańskiej FBI. Poznańska prokuratura rozpoczęła nawet śledztwo, które ma wyjaśnić, czy CBA łamało prawo, działając w ten sposób.
Tymczasem Mariusz Kamiński już w styczniu 2007 roku został skarcony przez Rządowe Centrum Legislacji (RCL) za swoje pomysły w sprawie współdziałania z litewską służbą ścigającą korupcję. RCL przypomniało szefowi CBA, że ma nad sobą jeszcze zwierzchników. I to oni powinni zajmować się takimi sprawami, jak zmiana umowy międzynarodowej.
Krótko mówiąc, Kamiński mógł co najwyżej poprosić o to koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. "Wniosek o taką współpracę może kierować tylko koordynator służb specjalnych, bo CBA współdziała tylko z organizacjami międzynarodowymi" - napisała do Mariusza Kamińskiego szefowa RCL Jolanta Rusiniak.
CBA w końcu zwróciło się do Wassermanna. Ale były koordynator służb specjalnych przyznaje, że nie miał pojęcia, iż Kamiński za jego plecami chciał się dogadać z zagranicznymi służbami. "Nie znam tego pisma i szkoda, że centrum legislacji i szef CBA nie dostarczyli go do mnie" - tłumaczy dziś Zbigniew Wassermann.