Dziennikarze pytali Kamińskiego, czy kolejna przerwa w obradach Senatu nie prowadzi do opóźniania prac nad ustawą o wyborach korespondencyjnych, by w efekcie Senat nie zdążył jej rozpatrzyć przed środowym wieczorem.

Reklama

6 maja ok. godz. 23 mija 30 dni, w ciągu których Senat powinien zająć stanowisko wobec tej ustawy. Jeśli tego nie zrobi - ustawa trafi do prezydenta.

Jeżeli nawet taki pomysł PiS ma, to ten pomysł się nie uda, bo większość senacka przynajmniej w sprawie dotyczącej tych absurdalnych pomysłów o głosowaniu kopertowym w wyborach prezydenckich 10 maja jest dość stabilna - powiedział Kamiński. Dodał, że wszystko wskazuje na to, że w Senacie większość przeciwna ustawie o wyborach korespondencyjnych jest nawet większa, niż ta, którą opozycja dysponuje w innych sprawach (51 głosów).

Dodał, że senacka większość zdecydowała się na zmianę w regulaminie Senatu, bo chce pokazać "coś, co jest w parlamentaryzmie normą - szacunek większości dla mniejszości".

PiS do tej pory we wszystkich głosowaniach nie podnosiło tego tematu i nie stawiało na ostrzu noża problemu głosowania hybrydowego w Senacie, w związku z koronawirusem. Te głosowania odbywały się bez protestów PiS, poprawki były procedowane w Sejmie, a prezydent podpisywał tak uchwalane ustawy - mówił Kamiński.

Zapytałem senatorów PiS, czy kwestionują legalność tej procedury jako takiej. Powiedzieli, że jej nie kwestionują, chodzi im o to, żeby czuć się pewniej regulaminowo - dodał.

Podkreślił, że "prawa mniejszości muszą być szanowane". My mniejszość PiS w w Senacie szanujemy. Gdyby podobnie władza szanowała wyborców opozycyjnych, nie mielibyśmy w Polsce tych kłopotów - zaznaczył wicemarszałek Senatu.

Senat przerwał rozpoczęte we wtorek obrady, by komisja regulaminowa mogła przygotować zmiany w regulaminie Senatu, dopuszczające głosowanie zdalne. (