W piątek rano rozpoczął się dwudniowy szczyt UE ws. wieloletniego budżetu UE i planu odbudowy. Unijni liderzy zakończyli rozmowy krótko przed godziną 24. Mają je wznowić w sobotę o godz. 11.

Reklama

Jesteśmy po kilkunastu godzinach negocjacji i rysują się różne stanowiska w różnych sprawach, ale chyba trzeba zacząć od najważniejszego: że jest grupa państw, które my nazywamy grupą skąpców, oni się nazywają oszczędnymi, którzy chcą po prostu mniejszego wkładu do tego budżetu, który nazywamy umownie budżetem odbudowy Europy - mówił polski premier podczas nocnej konferencji prasowej w Brukseli.

Morawiecki podkreślił, że Polska opowiada się za tym, aby ten budżet był "jak najbardziej szczodry". Dodał jednak, że "między Południem a Północą nie ma konsensusu".

Mało tego, są też kwestie związane z procedurami, które mają określać sposób dystrybucji tych środków i kontroli środków - zauważył.

W tym kontekście Morawiecki wskazał, że unijni liderzy nie zakończyli dyskusji dotyczącej uruchamiania środków. Dodał, że w tej kwestii były rozbieżności pomiędzy krajami Północy Europy, m.in. Holandią, a krajami Południa.

Premier wskazał, że z perspektywy Polski zarysował się spór dotyczący polityki w obszarze transformacji energetycznej.

My stoimy na stanowisku takim jak zakończyły się uzgodnienia na Radzie Europejskiej w grudniu, a tam konkluzje wyraźnie mówiły o tym, że neutralność klimatyczna może być dla całej UE, ale Polska akurat potrzebuje swojej własnej ścieżki dojścia do neutralności klimatycznej - przypomniał.

W szczególności od tego nie można uzależniać całości dostępnych środków na projekty transformacji energetycznej - zaznaczył.

Reklama

Morawiecki mówił też o kwestii powiązania dostępu do unijnych funduszy z praworządnością. Powtórzył, że Polska nie chce żadnych arbitralnych mechanizmów, które mogą prowadzić do tego, że później "politycznie motywowane państwa będą podejmowały za nas decyzje w sprawach, co do których nie będziemy czuli żadnych zobowiązań".

Premier poruszył również temat dochodów własnych, w których znalazł się podatek od transakcji finansowych, podatek cyfrowy, podatek od dużych korporacji, czy podatek od śladu węglowego.

Tutaj jakichś finalnych uzgodnień nie ma, ale sam fakt, że tego typu opłaty, które działają progresywnie i z punktu widzenia Polski są korzystne, są krokiem we właściwym kierunku - mówił.

Morawiecki odniósł się też do kwestii mechanizmu alokacji. Wskazał, że kilka tygodni temu przewodniczący Rady Europejskiej zaproponował nowy podział w proporcji 70:30 proc. środków.

Te 30 proc. miałoby być dystrybuowane po dwóch latach w zależności od tego jakie państwo miałoby wzrost gospodarczy, poziom bezrobocia. W tym kontekście kraje, które dobrze radziłyby sobie z kryzysem gospodarczym mogły by być "ukarane" za swoją politykę gospodarczą. Z kolei te, które są mniej zamożne od innych mogłyby otrzymać znacznie mniejszą kwotę od tych, które są bogatsze - zwrócił uwagę.

Podsumowując swoją wypowiedź, premier Morawiecki stwierdził, że cały czas nie wiemy "ile jest pieniędzy na stole".

Może jutrzejszy dzień przybliży nas do rozwiązania tej zagadki - stwierdził.

Dopytywany, czy w sobotę możliwe jest dojście do porozumienia, Morawiecki odparł, że możliwe są scenariusze bardzo różne.

Również takie, że negocjacje będą jeszcze trwały długie miesiące - odpowiedział.

Z dużą dozą prawdopodobieństwa ani jutro, ani w niedzielę nie dojdzie jeszcze do ostatecznych uzgodnień. Mówimy sobie, że być może spotkamy się jeszcze w lipcu; jesteśmy oczywiście gotowi na kolejna rundę negocjacyjną - powiedział Morawiecki.

Szef rządu, odpowiadając na pytania dziennikarzy, wskazał, że podczas pierwszego dnia szczytu pojawił się wątek dotyczący Rosji i polityki historycznej tego kraju.

Była to inicjatywa prezydenta Litwy Gitanasa Nausedy. Litewski przywódca wezwał pozostałych liderów do wspólnej odpowiedzi na działania rewizjonistyczne Kremla.

Morawiecki relacjonował, że prezydent Nauseda "został przeze mnie w całej rozciągłości poparty".

To jest ważna sprawa. Jestem wdzięczny panu prezydentowi Litwy, podobnie jak wcześniej - w styczniu i w późniejszych miesiącach - razem z prezydentem Andrzejem Dudą zabieraliśmy mocno głos w tej sprawie - przypomniał premier.