Dobrze by było, gdyby rząd zaczął w końcu na poważnie współpracować z fachowcami od koronawirusa. Przy prezydencie Trumpie zawsze stał wybitny epidemiolog, przy premierze Wielkiej Brytanii inny specjalista. Przy naszym ministrze, który jest kardiologiem i nie musi się znać na chorobach zakaźnych, stał magister ekonomii, który dbał o to, żeby nie ponosić odpowiedzialności za to, że kupiliśmy słynne respiratory widma – mówił marszałek Senatu Tomasz Grodzki w rozmowie z Onetem.

Reklama

Według Grodzkiego trzeba zwołać Radę Bezpieczeństwa Narodowego i opracować plan opanowania pandemii.

Inaczej będziemy się miotać od jednego bieguna huraoptymizmu, że nie ma pandemii, do drugiego bieguna paniki - podkreślił.

Z gronem wybitnych polskich epidemiologów powinniśmy zastanowić się, co zrobić, żeby tę epidemię chociaż mieć pod kontrolą. Wystarczy spojrzeć chociażby na zdjęcia z plaży we Władysławowie. Dystans społeczny nie jest zachowywany. Ludzie przestali się trochę bać koronawirusa, a nieodpowiedzialne wypowiedzi rządzących tylko to przekonanie potęgują. Jak słyszymy, że epidemii już nie ma albo wszystko jest pod kontrolą, to to jest nieodpowiedzialne. Codziennie wiemy trochę więcej o naturze koronawirusa, ale ciągle jest nam daleko do pełnej wiedzy na ten temat i powinniśmy być ostrożni – powiedział marszałek.

Daleki byłbym od zamykania granic czy ograniczania wolności osobistych. Zostawiam to jednak specjalistom w zakresie epidemiologii. Dlatego potrzebna jest ta współpraca między rządzącymi a specjalistami. Mam wrażenie, że ostatnimi czasy resort zdrowia poza komunikatami dotyczącymi liczby zakażeń w zasadzie przyjął postawę dość bierną. O rządzie jako takim w kontekście pandemii nie warto wspominać, bo trudno dostrzec, żeby w jakiś kompleksowy i zorganizowany sposób do pandemii się odnosił poza zachęcaniem seniorów do pójścia na wybory - stwierdził Grodzki.