Kolejne działania ziobrystów są skrupulatnie przemyślane i mają na celu osiągnięcie kilku konkretnych celów – zarówno krótko-, jak i długoterminowych. Jak wygląda mapa celów Solidarnej Polski i dróg, które mają do tych celów prowadzić?

Reklama
Spór o prawicę
Solidarna Polska nie chce, by prawica pod przewodnictwem PiS dopuściła do rozmycia tradycyjnych, konserwatywnych wartości. Ziobryści widzą się tu jako oponenci środowiska premiera Mateusza Morawieckiego.
Kilku polityków Solidarnej Polski zwraca nam szczególnie uwagę na ostatnie wypowiedzi szefa pisowskiej młodzieżówki Michała Moskala. W rozmowie z portalem PCh24.pl wśród priorytetów dla polskiej prawicy wymieniał on: ochronę zwierząt, równouprawnienie płacowe kobiet oraz walkę z przemocą w rodzinie. Wskazał też, że wojna kulturowa z lewicą nie ma dziś sensu oraz że PiS powinno zmieniać się wraz z Polską.
Politycy PiS podkreślają z kolei, że ostatnie wybory udało się wygrać głównie dzięki mieszkańcom spoza dużych miast, seniorom i osobom słabiej wykształconym. A to nie jest dobra baza do utrzymania władzy na kolejne lata, stąd dążenia do ewolucji programowej i korekty linii programowej PiS. Także z badań robionych w trakcie ostatniej kampanii prezydenckiej PiS wychodziło, że w sytuacji, gdy kurs był zaostrzany, Andrzej Duda tracił w sondażach, a zyskiwał, gdy łagodził retorykę. Mimo to ziobryści są zdania, że po latach zajmowania się "przebudową państwa” oraz po szykowanej rekonstrukcji rządu należy wykorzystać okres trzech lat potencjalnie bez wyborów i ruszyć z ideową ofensywą programową.
Reklama
Spór o wartości
Widać go przede wszystkim w dyskusji o środowiskach LGBT. Ma efekt uboczny w postaci konsolidacji tradycyjnego elektoratu.
To okazało się zbawienne dla PiS w minionej kampanii. Ziobryści wykorzystują kontekst LGBT do wywierania nacisku na PiS w sprawach światopoglądowych, by partia Kaczyńskiego nie zeszła zbyt mocno w kierunku centrum. Nie bez przyczyny Zbigniew Ziobro wyszedł z propozycją wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej, twierdząc, że przemyca ona treści „genderowe”. Premier Morawiecki musiał ratować się manewrem z odesłaniem sprawy do Trybunału Konstytucyjnego. Ale ziobryści nie odpuszczają. Jak twierdzi w rozmowie z nami Michał Woś, minister środowiska związany z Solidarną Polską, Polska i tak musi do 31 stycznia 2021 r. zająć stanowisko wobec Rady Europy w sprawie naszych zastrzeżeń do konwencji. – W resorcie rodziny trwają nad tym prace – zapewnia.
Zwalczanie lewicy
Politycy Solidarnej Polski uważają, że "agenda lewicowo-liberalna jest w natarciu”, zwłaszcza w Europie Zachodniej, dlatego trzeba postawić jej tamę. W niedawnym wywiadzie dla Polsatu Zbigniew Ziobro wskazywał na kierunek rozwoju prawicy w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii.
– Gdyby sięgnąć 30 lat wstecz, nikt by nie uwierzył, że to będą partie, które przejmą agendę i język lewicy, że będą promować LGBT, politykę gender czy małżeństwa homoseksualne, co ostatnio zrobiła niemiecka chadecja – stwierdził Ziobro.
W tę narrację wpisują się kampanijne próby narysowania wyborcom przez obóz Zjednoczonej Prawicy Rafała Trzaskowskiego jako polityka lewicującego. W dużej mierze się powiodło, o czym świadczy fakt, że udało się zmobilizować rekordową liczbę wyborców Andrzeja Dudy, mimo iż do tej pory zakładano, że jego baza jest ograniczona do ok. 8 mln zwolenników.
Praworządność
"Z głębokim zaufaniem podeszliśmy do zapewnień premiera Morawieckiego po ostatnim szczycie unijnym, że nie będzie powiązania wypłaty eurofunduszy z praworządnością” – to stała formułka ziobrystów dopytywanych przez dziennikarzy o to, jak poradził sobie premier na ostatnim szczycie unijnym. W nieoficjalnych rozmowach z politykami Solidarnej Polski słychać jednak opinie, że polski rząd wrócił z Brukseli na tarczy. To jeden z powodów, dla których Zbigniew Ziobro tak zdecydowanie zareagował, gdy UE zablokowała grant dla gminy Tuchów, która wcześniej przyjęła uchwałę wymierzoną w LGBT. Minister przyznał im trzykrotnie większe pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości i namawiał premiera do interwencji, łącznie z zaskarżeniem tej decyzji do TSUE.
Środowisko
Ziobryści postanowili mocno zaangażować się w tematykę ochrony środowiska i dochodzenia do neutralności klimatycznej. O ile PiS zmienił stosunek do węgla (dziś już nie twierdzi, że polityka odchodzenia od tego surowca jest błędna, poważnie liczy się z „zielonymi” priorytetami Unii Europejskiej), o tyle ziobryści pozycjonują się jako ugrupowanie dążące do spowolnienia procesu dekarbonizacji Polski. Atakują premiera Morawieckiego i jego ludzi o bierność w sprawie rozmów z UE na temat neutralności klimatycznej do 2050 r., postulują też reformę europejskiego handlu emisjami, który ich zdaniem pozbawia polskie spółki energetyczne pieniędzy na rozwój oraz powoduje wzrost cen za energię w Polsce.
Resorty
Dziś ziobryści, podobnie jak gowinowcy, mają dwa ministerstwa: sprawiedliwości i środowiska. Jeśli w wyniku jesiennej rekonstrukcji rządu liczba resortów spadnie o połowę (do 12–13), może się okazać, że koalicjantom PiS pozostanie po jednym resorcie. PiS utrzymuje, że w nowym układzie ministerstw mniejsi partnerzy powinni mieć proporcjonalny udział. Ziobryści starają się więc pokazać swój merytoryczny wkład w rząd Zjednoczonej Prawicy. W ostatnim czasie przygotowali lub zapowiedzieli kilka ustaw (m.in. w sprawie jawności finansowania NGO, o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych czy radykalnie zwiększającej się kary za zaśmiecanie).
Licytacja przed rekonstrukcją
To najbardziej oczywista, choć krótkoterminowa motywacja większości działań ziobrystów. Im bardziej widoczni są w debacie publicznej czy w mediach, tym silniejsza ich pozycja w obozie Zjednoczonej Prawicy. A to może potem pomóc w obronie dzisiejszego stanu posiadania w postaci dwóch resortów. Ziobryści szukają tu też taktycznego sojuszu z Porozumieniem, np. popierając powrót Jarosława Gowina na stanowisko wicepremiera. W grę wchodzi też władztwo nad spółkami Skarbu Państwa. W poprzedniej kadencji były to strefy wpływów poszczególnych ministrów, po utworzeniu Ministerstwa Aktywów Państwowych, na czele którego stoi Jacek Sasin, w spółkach zaczęła się karuzela kadrowa, która osłabiła wpływy Zbigniewa Ziobry – jak pisała w czerwcu „Gazeta Wyborcza”, w dużej mierze stracił już PZU, Pekao czy PGNiG. Ewentualne pozbawienie Solidarnej Polski wpływu na kwestie środowiskowe może pozbawić ich także władztwa nad Lasami Państwowymi, które lubi obsadzać swoimi działaczami.
Zduszenie Konfederacji
Jawiąc się jako radykalne skrzydło obozu Zjednoczonej Prawicy, ziobryści wysyłają sygnał nie tylko do PiS i Porozumienia, ale także na zewnątrz – przede wszystkim do Konfederacji, zapowiadającej budowę "prawdziwej prawicy”. Zaostrzając kurs w sprawie LGBT czy konwencji stambulskiej, siłą rzeczy zmuszają Krzysztofa Bosaka i jego ludzi do mniejszego lub większego przytakiwania tego typu narracji.
Walka o podmiotowość
Ziobryści nie chcą się już kojarzyć jedynie z wymiarem sprawiedliwości i kontrowersyjną reformą sądów, dlatego zarysowują nowe pola gry, np. w postaci kwestii środowiskowych i neutralności klimatycznej. Stąd tak ostra krytyka poczynań ministra klimatu Michała Kurtyki czy polityki odchodzenia od węgla. To pozwala przeciągać na swoją stronę kolejne środowiska i zawiązywać ciche sojusze. W ostatnim czasie nastąpiło zbliżenie ziobrystów z Solidarnością w sprawie zawieszenia europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji. Nieoficjalnie też słyszymy, że do Solidarnej Polski chciało się przenieść dwóch europosłów związanych z obozem rządzącym, ale ziobryści mieli ich nie przyjąć w swoje szeregi, by nie pogarszać atmosfery w PiS. Mimo to działacze Solidarnej Polski mają świadomość, że PiS może próbować szukać nowego koalicjanta w Sejmie lub wyciągać pojedynczych działaczy np. z PSL i w ten sposób dążyć do zmarginalizowania Zbigniewa Ziobry. To także próba zabezpieczenia się przed sytuacją, w której – na skutek zaostrzenia konfliktu – PiS albo doprowadzi do wcześniejszych wyborów, albo zapowie, że nie wpuści już polityków Solidarnej Polski na swoje listy.
Scheda po Kaczyńskim
To długodystansowy cel Zbigniewa Ziobry. Zwłaszcza że – jak donosi m.in. "Polityka” – po lipcowej rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim na temat "zjednoczenia” obu partii (miał usłyszeć "nie” od Kaczyńskiego) Ziobro nabrał przekonania, że prezes PiS stawia na Mateusza Morawieckiego. Jeśli szef Solidarnej Polski nie utoruje sobie drogi do bycia nowym liderem Zjednoczonej Prawicy, będzie zmuszony grać w pojedynkę (patrz: Walka o podmiotowość).