W rozmowie z portalem Gazeta.pl politycy PO wypowiadają się negatywnie o działaniach szefa Europejskiej Partii Ludowej i b. premiera Donalda Tuska, który kilkakrotnie krytykował polityków PO.

Reklama

Tusk z całą pewnością może być dla nas problemem. Ma dość poweru, żeby nam zaszkodzić, ale nie dość, żeby nas zabić. Żeby nas zabić, potrzebowałby armii ludzi - i tych od codziennej, mrówczej pracy, i popularnych frontmanów - oraz worka pieniędzy na działalność, a nie ma ani jednego, ani drugiego - powiedział polityk PO.

Zdaniem rozmówców Gazety.pl konflikt na linii Tusk–Platforma zaczął się od głosowania w Sejmie nad podwyżkami dla najważniejszych polityków w państwie. W sierpniu Tusk krytykował opozycję za poparcie tego projektu Sejmie.

Według polityków PO postawa Tuska "to podwójnie negatywne zaskoczenie". Raz, że dowala Platformie. Dwa, że ktoś jego formatu, europejski mąż stanu, zniża się do prymitywnej nawalanki za pośrednictwem Twittera i wywiadów - zaznaczył jeden z polityków PO. Nie wystarczy puścić od czasu do czasu tweeta, żeby być istotnym graczem na polskiej scenie politycznej. Tusk najwyraźniej tego nie rozumie - dodał.

Jeden z działaczy PO podkreślił, że "Tusk uważa, że juniorstwo przejęło mu partię i nie okazuje należytego szacunku, a przecież jest twórcą potęgi Platformy i dla wielu związanych z nią ludzi wciąż postacią symboliczną". W ten sposób nowe kierownictwo obraziło miłość własną Tuska. Budkę Tusk kojarzy piąte przez dziesiąte, Nitrasa nigdy nie lubił, Tomczyk to dla niego młody chłopaczek, a Pomaską lubi, ale to zawsze dla niego była młoda dziewczynka - powiedział polityk.

Według jednego z rozmówców Gazety.pl w wielu wypowiedziach Tuska "była nie tylko ostra krytyka Koalicji Obywatelskiej, ale też zachwyty pod adresem Szymona Hołowni". To rodzaj mocno emocjonalnego odreagowania. Krytykuje Platformę i komplementuje Hołownię, żeby wbić szpilę nowym liderom PO - dodał polityk PO.

Reklama

Swoimi tyradami pod adresem PO demobilizuje nasz twardy elektorat, a w tej sytuacji to nam nie pomaga. Mamy ponad 20 mln głosujących w wyborach, różnica pomiędzy nami i PiS-em jest minimalna, więc liczy się każdy głos. Donald nie będący za Platformą, a nawet będący przeciwko niej, staje się zagrożeniem - uważa działacz PO. Nikt nie wie, co Donald tak naprawdę ma dziś w głowie. Na pewno ma syndrom odstawienia. Osobisty i polityczny. Bo jest dziś człowiekiem, który politycznie nie ma wpływu na nic. Nie ma też miejsca w żadnym projekcie politycznym ani żadnego widoku na powrót do realnej gry w najbliższej przyszłości - podkreślił.

Donald Tusk jest szefem Europejskiej Partii Ludowej i b. szefem Rady Europejskiej. Pełnił funkcję szefa rządu w latach 2007-2014.