"To kwestia solidarności z Tybetem, my, ludzie <Solidarności>, jesteśmy to winni. To najmniejsza rzecz, jaką możemy zrobić" - te słowa Grzegorza Schetyny, które padły 28 marca w programie "Piaskiem po oczach" w TVN24, przypomniał dziś onet.pl. Wicepremier w ten sposób uciął kwestię wyjazdu rządowej delegacji na igrzyska do Pekinu.
Minister powiedział wtedy stanowczo, że żaden minister z rządu Donalda Tuska do Pekinu nie pojedzie. Stało się jednak inaczej. Do Pekinu pojechał sam Schetyna. A razem z nim wybrał się tam minister sportu Mirosław Drzewiecki. Przywieźli stamtąd obietnicę sprowadzenia do Polski chińskich firm, które mają nam wybudować za połowę ceny obiekty sportowe i drogi na Euro 2012. Nieco wcześniej polska prasa pisała o chińskich robotnikach sprowadzanych do Polski i pracujących tu za głodowe stawki.
"Taka była sytuacja, sytuacja się zmieniła" - tak Schetyna skomentował marcową wypowiedź w RMF FM. "Nie mam poczucia wstydu. To nie była moja decyzja, tylko decyzja MSZ, a obecność moja i ministra sportu była potrzebna" - dodał.