Wszystko, co się dzieje w Polsce, jest polityczne. Przypomniały mi się czasy PRL, choć wtedy nie byłem cenzurowany, a dzisiaj jestem. To dziwne, że dzieje się to akurat teraz - powiedział w TOK FM Chris Niedenthal. Wybitny fotograf, dodał, że z cenzurą wobec siebie spotkał się po raz pierwszy.

Reklama

Chodzi o zdjęcia, na których są m.in. protesty pod Sądem Najwyższym, demonstracje w sprawie LGBT, zdjęcia z przekreślonymi znaczkami partii PiS.

Jak mówił w Pierwszym Śniadaniu w TOK-u sam Niedenthal, organizatorzy Rzeszowskiego Weekendu Fotografii dali mu wolną rękę w wyborze zdjęć na wystawę. – Przez ostatnie pięć lat dokumentuję to, co się dzieje na ulicach. Protesty pod SN czy Sejmem. Jako fotoreporter uważałem, że trzeba to dokumentować i pokazywać. Zdziwiłem się, że wyszło tak, jak wyszło. Są tam też zdjęcia z wieców Andrzeja Dudy, czy z festiwalu w Kostrzynie. To jest uczciwy reportaż – mówił w rozmowie z Piotrem Maślakiem.

Według gościa TOK FM decyzja wicedyrektorki szkoły wygląda na "pilnowanie stołka". - Każdy chce mieć swoją pracę i myśli, jak trzeba się zachować, żeby ją utrzymać. Nie sądzę, żeby to była jakaś odgórna decyzja wielkiego wodza. To przykre, że takie rzeczy się dzieją, a ludzie boją się już na zapas, na wszelki wypadek – mówił.

Chris Niedenthal od 1973 roku mieszka w Polsce i fotografuje najważniejsze wydarzenia z najnowszej historii naszego kraju. To on wykonał słynne zdjęcie „Czas Apokalipsy” z początku stanu wojennego.