Pod koniec ubiegłego roku takie orzeczenie zapadło na gruncie art. 138 kodeksu wykroczeń, w ostatnim czasie znanego bardziej jako lex drukarz. Przepis ten przewidywał karę grzywny za pobieranie opłaty za usługę w wyższej wysokości niż obowiązująca, a także za odmowę wykonania zlecenia bez uzasadnionej przyczyny. Po tym jednak, jak sąd uznał winnym złamania tego przepisu przedsiębiorcę z Łodzi, który odmówił wykonania wydruku dla organizacji LGBT, norma ta została w części zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego przez prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. W rezultacie 26 czerwca 2019 r. TK uznał, że karanie za odmowę świadczenia usług narusza wolność sumienia i religii usługodawcy. Orzeczenie o sygn. akt K 16/17 zapadło większością głosów, a w pięcioosobowym składzie zasiadał Mariusz Muszyński, który był nawet sędzią sprawozdawcą.

Reklama

Sąd dostrzega, ale…

W rezultacie w myśl wyroku TK art. 138 k.w. penalizuje pobieranie zawyżonej opłaty, ale nie odmowę świadczenia usług. Ale kiedy po rozstrzygnięciu TK do wrocławskiego sądu rejonowego trafił wniosek o ukaranie osoby, która odmówiła wykonania naprawy auta, rozpoznano sprawę tak, jakby zakwestionowana część przepisu nadal pozostawała w systemie prawnym. Ostatecznie obwiniony nie został ukarany, bo w ocenie sądu jego postępowanie nie wypełniało znamion czynu zabronionego. Innymi słowy sąd uznał, że podstawa prawna do ukarania za odmowę świadczenia usług bez uzasadnionej przyczyny istniała. W tym konkretnym przypadku taką uzasadnioną przyczyną była impertynencja klienta.

"(…) niekulturalne czy wręcz obraźliwe zachowania ze strony usługobiorcy niewątpliwie mieszczą się w otwartym katalogu uzasadnionej przyczyny odmowy wykonania usługi. Napastliwość pokrzywdzonego, stosowany przez niego w korespondencji mailowej język, zawierający inwektywy oraz uwłaczające godności porównania pod adresem obwinionego, w ocenie sądu nadaje odmowom wykonania kolejnych zgłaszanych przez M.P. usług walor uzasadnionych” – czytamy w uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu postępowania. Jednocześnie sąd wyraźnie zaznaczył, że dostrzega wyrok TK w sprawie K 16/17.

"Jednakowoż zważyć należy, iż Trybunał Konstytucyjny w opublikowanych ostatecznie wyrokach z dnia 3 i 9 grudnia 2015 r. (K 34/15, 35/15) stwierdził, iż niekonstytucyjne są przepisy o ponownym wyborze sędziów na miejsca już zajęte w TK. Tym samym przesądził, że wybór sędziego sprawozdawcy w sprawie K 16/17 został dokonany na zajęte już miejsce. Powyższe nakazuje pominąć decyzję Trybunału Konstytucyjnego w sprawie K 16/17 z uwagi na nienależytą jego obsadę, co wynika wprost z wyroków z dnia 3 i 9 grudnia 2015 r. Tylko bowiem w takim wypadku może nastąpić zadośćuczynienie wyrażonej w Konstytucji RP zasadzie demokratycznego państwa prawnego oraz powiązanym z nią bezpośrednio wymogom praworządności” – podkreślił sąd.

Reklama

W toku kontroli instancyjnej, do której doszło na skutek wniesienia zażalenia przez pokrzywdzonego, sąd wyższej instancji utrzymał je w mocy, w całości podzielając kierunek rozstrzygnięcia. To znaczy, że jest ono prawomocne.

To, że wyroki wydane z udziałem tzw. sędziów dublerów (Mariusza Muszyńskiego, Lecha Morawskiego i Henryka Ciocha, a po śmierci dwóch ostatnich również dublerów dublerów: Justyna Piskorskiego i Jarosława Wyrembaka) będą mogły być podważane, eksperci mówili od samego początku kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego. Jednak do tej pory nie było informacji o tym, by sąd, rozstrzygając jakąś indywidualną sprawę, w ogóle nie wziął pod uwagę orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego wydanego w nieprawidłowo obsadzonym składzie.

Naturalna konsekwencja

Wcześniej Naczelny Sąd Administracyjny w sprawie o sygn. akt. I FSK 158/18, pomimo poważnych wątpliwości co do składu orzekającego, nie stwierdził, że inny wyrok wydany z udziałem sędziego dublera (w sprawie SK 37/15) jest nieważny, lecz orzekł, że jest to przesłanka do wznowienia postępowania dla strony.

– Po wyrokach TK z 3 i 9 grudnia 2015 r. było jasne, że trzy osoby wybrane przez sejm VIII kadencji zostały wybrane na miejsca już obsadzone. W związku z tym także sądy mają obowiązek wykonać to orzeczenie w całości i stwierdzać, że TK w składzie z tzw. sędziami dublerami nie spełnia wymogów wynikających z konstytucji – mówi Patryk Wachowiec z Forum Obywatelskiego Rozwoju. – W konsekwencji także rozstrzygnięcia wydane przez tak ukształtowany organ nie będą miały walorów orzeczeń TK, o których mowa w konstytucji. Jest to naturalna konsekwencja wadliwej obsady składu TK, o czym od wielu lat mówiły organizacje pozarządowe i konstytucjonaliści – dodaje ekspert.

Precedensowe orzeczenie wrocławskiego sądu jest też niezwykle istotne w kontekście ostatniego wyroku TK w sprawie dopuszczalności aborcji ze względu na wady płodu. Ono również zostało wydane w niewłaściwym składzie, na co jeszcze tego samego dnia zwróciła uwagę Helsińska Fundacja Praw Człowieka – przypominając, że „w świetle prawa decyzja podjęta przez Trybunał (…) nie jest w istocie orzeczeniem. Dlatego też wzywamy tych, którzy będą wydawać rzeczywiste orzeczenia – sędziów i lekarzy – o niebranie pod uwagę tego tzw. orzeczenia TK”.

Z kolei Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia" apelowało do sądów, by „w każdej sytuacji dokonywali oceny istnienia i skuteczności orzeczenia TK, w którego składzie zasiadały osoby wybrane na wcześniej obsadzone miejsce”.

Łagodzenie, a nie usuwanie skutków

Poza tym sądy powszechne mogą podważać to orzeczenie nie tylko ze względów formalnych. Derogacja całej przesłanki zezwalającej na przerwanie ciąży, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, w istocie prowadzi do zmiany zakresu stosowania art. 152 kodeksu karnego. W rezultacie przerwanie ciąży w takich wypadkach będzie skutkowało powstaniem odpowiedzialności karnej grożącej lekarzowi (co do zasady, do trzech lat pozbawienia wolności). A jak podkreślał sędzia Leon Kieres w zdaniu odrębnym – tworzenie prawa karnego nie należy do kompetencji TK.

Tak więc sądy powszechne mogą nie tylko pomijać orzeczenie TK, ale także dokonywać rozproszonej kontroli konstytucyjności.

– Być może w indywidualnych sprawach sędziowie będą w stanie zmniejszyć skutki tego wadliwego orzeczenia, ale nie zniwelować. Po pierwsze, bezpośrednie stosowanie konstytucji nie zawsze będzie łatwe, ale przede wszystkim konsekwencje tego orzeczenia nie pojawią się przed sądami. One pojawią się w życiu – mówi prof. Maciej Gutowski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Obawiam się, że sądy nie będą miały okazji się wypowiedzieć, ponieważ kobiety będą napotykały nieprzekraczalną barierę w postaci odmowy wykonania zabiegu przez lekarzy. A jeśli się znajdą tacy odważni, to podejrzewam, że się o tym nie dowiemy, bo będzie to robione w podziemiu lub za granicą – przewiduje prawnik.

Krystian Markiewicz prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia": Mam nadzieję, że będzie to przykład dla innych sędziów

Z uznaniem podchodzę do sędziów odważnych, którzy nie boją się zmierzyć z takim wyzwaniem. Wiadomo, że w obecnych czasach można się w ten sposób narazić na odpowiedzialność dyscyplinarną, więc tym bardziej chylę czoła. Mam nadzieję, że będzie to przykład dla innych sędziów, którzy niebawem będą musieli się zmierzyć ze skutkami ostatniego wyroku dotyczącego aborcji. Bo nikt nie powinien mieć obecnie wątpliwości, że jeśli mamy tak upolityczniony TK, który praktycznie wydaje orzeczenia na zamówienie władzy, to na poziomie konstytucyjnym ochrona obywateli jest w rękach niezależnych sądów i niezawisłych sędziów. Zwłaszcza że kwestia dotycząca ustawy aborcyjnej jest olbrzymim problemem społecznym. Jeśli przyjdzie jakiemukolwiek sądowi orzekać w tej sprawie, to nie będzie mógł powiedzieć, że nie zauważył problemu legalności TK, obecności w składzie sędziów dublerów czy tego, że sprawę rozstrzygała sędzia, która sama kierowała wniosek do trybunału. Nie można zamknąć oczu i uszu na to wszystko i oczekujemy bardzo wyraźnie od każdego sędziego orzekającego w Polsce, że zmierzy się z tym problemem i dopiero później wyda rozstrzygnięcie. To przecież kwestia odpowiedzialności karnej, tego, czy ktoś pójdzie do więzienia czy nie, kwestia tego, czy matka czy też dziecko będą żyły czy nie. Nie wyobrażam sobie, by przy tak dużej wadze przepisu sędzia uciekł od problemu i schował się po prostu za orzeczeniem TK, bezrefleksyjnie do niego podchodząc. To byłaby porażka takiego sędziego.

orzecznictwo

Postanowienie Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków z 25 listopada 2019 r., sygn. akt VII W 256/19. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia