Polska przeżywa największe i najbardziej wytrwałe protesty od dziesięcioleci, w których dawno już nie chodzi tylko o prawo do aborcji, ale o powrót do państwa prawa i prawdziwej demokracji - czytamy w komentarzu "Protest bez perspektyw”.
Wprawdzie PiS zaprzepaszcza właśnie poparcie milionów Polaków, ale obecne oburzenie musiałoby być początkiem prawdziwej, społecznej rewolucji, podobnie jak wcześniej w również ultrakatolickiej Irlandii. A nic na to nie wskazuje - konstatuje dziennik.
Ponadto, jak zauważa komentator "SZ", następne wybory do Sejmu są za trzy lata. Protestujący teraz młode Polki i Polacy, z których wielu odmawiało dotąd udziału w wyborach, musieliby zacząć organizować się politycznie – i potem głosować. Droga ta jest znacznie bardziej uciążliwa, niż barwne, choć wobec grożących represji także odważne protesty - czytamy w omówieniu artykułu na portalu Deutsche Welle.
Protesty przeciwników zaostrzania prawa aborcyjnego trwają od 22 października, kiedy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.