Pytany w Polskim Radiu 24 o protesty trwające pod siedzibą resortu edukacji i nauki w Warszawie szef MEiN powiedział: Biedni ludzie, którzy nie próbują się w ogóle skomunikować ze mną, nie słuchają tego, co mówię, dokładają i wymyślają sobie jakieś niestworzone rzeczy i wokół tego budują później swoją narrację.

Reklama

Na uwagę redaktora, że kierownictwo MEiN ma "problem pod bramą", Czarnek odparł: Mamy problem, ale co zrobić? Jest jak jest.

Z kolei odnosząc się do przypadku dziewczyny, która miała się przykleić do bramy klejem, szef MEN powiedział: To nie mój problem, tylko to jest jej problem.

Biedni ludzie, zamiast zająć się czymś pożytecznym, jakąś pracą na rzecz dobra wspólnego, to robią sobie igrzyska i jeszcze robią sobie krzywdę. Cóż ja mogę zrobić? Mogę tylko apelować: nie róbcie sobie krzywdy, kochani - przekonywał Czarnek.

"A może wszystko bez rządu? Czysta anarchia"

Komentując jedno z haseł pojawiających się na proteście "Edukacja bez ministra", Czarnek mówił: A może wszystko bez rządu? Czysta anarchia. To ludzie, którzy anarchię ukochali, ale działanie, które nazywają wolnością nie ma w gruncie rzeczy nic wspólnego z wolnością, bo nie ma wolności bez odpowiedzialności. Tego absolutnie nie dostrzegają.

To wyjaśnia kierunek myślenia tych ludzi: wszystko bez rządu, wszystko bez prawa - dodał. Widzimy to zresztą w tych działaniach na ulicy, ale to nie jest rzecz, która jest godna państwa praworządnego, państwa prawa, państwa wolnego, jakim jest Polska - podkreślił Czarnek.

W poniedziałek pod siedzibą resortu edukacji i nauki protestowano pod hasłem "Wolna aborcja i wolna edukacja!". Zebrani krzyczeli m.in.: "Szkoły wolne od faszyzmu", "Nie zastraszycie nas, jedna siła w nas", "To jest nasze ministerstwo", "Hańba, hańba". Blokady ulic w stolicy zorganizował tego dnia też Strajk Kobiet.