Po sobotnim posiedzeniu zarządu Solidarnej Polski jej lider Zbigniew Ziobro poinformował na konferencji prasowej, że zarząd - głosami 12 do 8 - odrzucił wniosek o wyjście z koalicji Zjednoczonej Prawicy. Jednocześnie minister skrytykował rozporządzenie dotyczące powiązania praworządności z unijnymi funduszami.
"Pogwałcenie traktatów europejskich"
- To rozporządzenie, w mojej ocenie jako ministra sprawiedliwości, ale też przedstawiciela i lidera Solidarnej Polski, jak i całego naszego środowiska, jest w sposób oczywisty pogwałceniem traktatów europejskich i jest w oczywistej sprzeczności z zapisami polskiej konstytucji - powiedział Ziobro.
- Rozporządzenie to stwarza realne zagrożenie dla polskiej suwerenności, bardzo daleko idąc, może pozwolić Komisji Europejskiej radykalnie tę suwerenność ograniczać, ograniczać też mechanizmy polskiej demokracji, odbierając de facto polskim obywatelom prawo do zajmowania stanowiska w formie wyborów i rekomendowania określonych formacji politycznych do tego, by rządziły według ustalonego programu naszą ojczyzną, Polską - podkreślił.
- Dlatego, że arbitralnie Komisja Europejska przez ogromną siłę sankcji, jakie może zastosować wobec każdego rządu, niezależnie od barwy politycznej, jest w stanie taki rząd de facto zmusić, zaszantażować, jeśli by się opierał, doprowadzić do jego upadku - dodał.
"Polsce należą się środki z nowego budżetu 7-letniego"
- Zgodnie z obowiązującymi traktatami i istotą funkcjonowania Unii Europejskiej środki dla Polski z nowego budżetu 7-letniego należą nam się - ocenił po sobotnim posiedzeniu zarządu lider Solidarnej Polski.
Ziobro poinformował, że Solidarna Polska będzie głosować przeciwko ustaleniom szczytu. Minister skrytykował rozporządzenie dotyczące powiązania praworządności z unijnymi funduszami.
- Takie też było stanowisko konsekwentne do niedawna naszych kolegów ze Zjednoczonej Prawicy. Mieliśmy podstawę sądzić, że to stanowisko zostanie utrzymane, stało się inaczej. Uważamy tę decyzję pana premiera za błąd. Podtrzymujemy nasze stanowisko, które wcześniej wyrażaliśmy, że gdyby od nas ta decyzja zależała, z całą pewnością byłaby inna - powiedział.
- Uważamy, że są sprawy bezcenne, uważamy, że są sprawy, których nie da się mierzyć ilością pieniędzy, która jest z nimi związana. Co więcej, uważamy i mamy ku temu mocne podstawy w obowiązujących traktatach i istocie funkcjonowania Unii Europejskiej, że te pieniądze, czyli środki należne Polsce z racji nowego budżetu 7-letniego one nam się właśnie należą - dodał. Według Ziobry "z tego powodu, że jesteśmy w Unii Europejskiej mechanizmy przyznawania tych środków są jasno określone regułami określającymi zasady funkcjonowania wspólnoty europejskiej".
W ocenie lidera Solidarnej Polski, "fakt, że Polska jest beneficjentem przyznawanych środków, wynika z tego, że nasz kraj przystępując do Unii Europejskiej szeroko otworzył swój rynek dla firm wysoko wyspecjalizowanych, o wyższym poziomie technologicznego zaawansowania i przewadze rynkowej krajów Europy Zachodniej". - Czerpią one wielkie zyski wyprowadzając rocznie dywidendy z firm, które funkcjonują na polskim rynku i możliwości sprzedaży towarów i usług z korzyścią dla swojego systemu podatkowego i dla obywateli własnych krajów, których firmy działają na polskim rynku w ramach swobody przepływów pieniądza i towarów, jaki stwarza Unia Europejska - powiedział.
"Pozostając w koalicji, będziemy mogli podjąć walkę"
- Pozostając w koalicji rządowej, będziemy mogli podjąć walkę, by przeciwdziałać następstwom decyzji, które zapadły - oznajmił w sobotę minister sprawiedliwości. Dodał, że istnieją poważne argumenty za tym, że rozporządzenie będące elementem pakietu budżetowego jest sprzeczne z prawem.
Ziobro zaznaczył, że Solidarna Polska, pozostając w ramach koalicji rządowej, będzie mogła środkami prawnymi podjąć działania, "by przeciwdziałać następstwom tych decyzji, które zapadły".
- Jesteśmy bowiem przekonani i mamy co do tego bardzo ważkie i poważne argumenty, że rozporządzenie, które jest elementem pakietu budżetowego, na które zgodził się pan premier jest sprzeczne tak z traktatami europejskimi, jak i polską konstytucją - ocenił Ziobro.
Dodał, że oznacza to, że jako prokurator generalny będzie mógł "podjąć akcję prawną zarówno przed polskim Trybunałem Konstytucyjnym, jak i przed sądem w Luksemburgu, którego zadaniem jest rozsądzać zgodność prawa wtórnego z prawem pierwotnym i z traktatami europejskimi, by w ten sposób uniemożliwić wprowadzenie w życie tych bardzo groźnych narządzi stwarzających bardzo realne zagrożenie dla naszej suwerenności".
Podkreślił, że dysponuje licznymi opiniami, które potwierdzają (...), że "tak naprawdę to rozporządzenie stwarza możliwość interferencji Komisji Europejskiej w każdą istotną przestrzeń życia Polaków. - Umożliwiają nadzorowanie działań polskiego prezydenta, Sejmu, Senatu, samorządu i oczywiście rządu - zaznaczył.
Komentując decyzję o pozostaniu w koalicji rządowej, zaznaczył, że Solidarna Polska musiała "zadać sobie pytanie, jakie będą następstwa i konsekwencje podjęcia decyzji o ewentualnym wyjściu z rządu".
- Uznaliśmy, że odpowiedzialność za bieg wydarzeń i konsekwencje takiej decyzji w postaci przedterminowych wyborów, które z dużym prawdopodobieństwem wówczas by nastąpiły, nie dają żadnych nadziei na poprawę sytuacji Polski w jakimkolwiek aspekcie funkcjonowania ważnym dla naszych obywateli - powiedział. - Nie dają też żadnych nadziei na poprawę status quo, jeśli chodzi o ochronę naszej suwerenności w sporze z Unią Europejską, który będzie narastał - dodał.