Czabański mówi "Rzeczpospolitej", że "jest bardzo potężny nacisk zewnętrzny na niektórych członków rady nadzorczej". Pytany o szczegóły wyjaśnia: "Podejrzewam, że minister skarbu Aleksander Grad jest naciskany przez kolegów z PO i sam może naciskać na niektórych członków rady. Drugim rodzajem nacisków mogą być te czysto biznesowe".
Ale oficjalnie wiceszef rady nadzorczej Adam Hromiak, rekomendowany na to stanowisko przez Samoobronę, wymienia inne powody, dla których Czabański powinien odejść ze stanowiska. Zdaniem szefa Polskiego Radia, nie są one wiarygodne.
"Jeden to rzekome sfałszowanie przeze mnie protokołu z posiedzenia zarządu. Sprawa została prawdopodobnie właśnie po raz drugi już umorzona, więc nie brzmi to wiarygodnie. Drugi argument: że skorygowałem budżet radia na 2008 rok i założyłem w nim deficyt" - mówi.
Jeśli chodzi o tę drugą sprawę, Czabański wyjaśnia, że musiał tak zrobić, ponieważ po deklaracjach rządu o likwidacji abonamentu gwałtownie spadły wpływy radia publicznego. Według niego, brakuje ponad 30 milionów złotych. A w 2009 roku będzie jeszcze gorzej.
Prezes Czabański nie może liczyć też na to, że wstawi się za nim opozycja. Posłanka Elżbieta Jakubiak z PiS powiedział w Radiu ZET, że jej partia chce wprowadzić konstytucyjny zakaz sprawowania funkcji publicznych przez osoby, które były we władzach PZPR. Dodała, że chodzi również o przyjaciół politycznych. Tymczasem Krzysztof Czabańsk był w PZPR 13 lat.
Krzysztof Czabański zarzuca rządzącym w tej chwili Polską, że robią, co mogą, by zepchnąć media publiczne na margines lub wręcz nawet zlikwidować. Szef Polskiego Radia nie odpowiada wprost na pytanie, kto miałby go zastąpić, ale sugeruje, że wie, kto ma ochotę rządzić w radiu.
"To wspomniany Adam Hromiak, czyli ten członek rady nadzorczej, który wykonuje wszystkie ruchy mające doprowadzić do mojego odwołania" - mówi Krzysztof Czabański "Rzeczpospolitej".