Projekt został przygotowany przez Fundację "Pro-prawo do Życia" i złożony w Sejmie przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej "Stop Aborcji". Pod propozycją zebrano 130 tys. podpisów.
Dzierżawski: Aborcja degraduje moralnie wszystkich, którzy biorą w niej udział
Przedstawiciel wnioskodawców Mariusz Dzierżawski z Fundacji "Pro-prawo do Życia" powiedział, że "w ciągu ostatniego roku ponad 30 tys. polskich dzieci straciło życie w wyniku nielegalnej aborcji". Środowiska aborcyjne publicznie chwalą się uczestnictwem w 34 tys. nielegalnych działań, a jeszcze więcej zbrodni popełnianych jest po cichu - stwierdził. Ocenił, że państwo polskie nic nie robi w tej sprawie, mimo że takie działania są prowadzone jawnie.
Dzierżawski podkreślał, że "zarodek, embrion, płód jest człowiekiem". Jeśli rodzice są ludźmi, to również dziecko w łonie matki jest człowiekiem - powiedział. Mówił, że jest to oczywiste również z punktu widzenia prawa, o czym świadczą - jak wskazywał - wyroki Trybunału Konstytucyjnego z roku 2020 i 1997.
Zdaniem Dzierżawskiego, w praktyce organizacje aborcyjne działają jawnie, ponieważ art. 152 Kodeksu karnego - jak podkreślił - "zapewnia bezkarność matce dziecka poczętego, nawet gdyby zabiła je w najbardziej okrutny sposób", a także powoduje, że "praktycznie niemożliwe jest ściganie osób, które matkę do tego czynu nakłoniły, a nawet zmusiły".
Ponieważ zabójstwo dziecka poczętego przez matkę nie jest przestępstwem, można bezkarnie reklamować pomoc w mordowaniu. Czy bezkarność mordowania dzieci to coś dobrego dla matki? Czy ktoś z państwa posłów chciałby mieć prawo do bezkarnego zabicia swojego dziecka? - zapytał przedstawiciel wnioskodawców.
Jak wywiódł, "aborcja zabija dziecko, niszczy życie matki i ojca, degraduje moralnie wszystkich, którzy biorą w niej udział". Jeśli państwo zabijanie najsłabszych popiera, czy choćby toleruje, niszczy fundament, na którym jest zbudowane. Fundamentem bowiem każdej wspólnoty ludzkiej jest moralność. Czymże są więc wyzute ze sprawiedliwości państwa, jeśli nie wielkimi bandami rozbójników? - zapytał Dzierżawski.
Dodał, cytując Jana Pawła II, że "naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości".
Obywatelski projekt wprowadza zmiany m.in. do Kodeksu karnego. Zakłada, że moc straci ustawa z 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży - tzw. ustawa antyaborcyjna, która obecnie dopuszcza dokonanie aborcji w dwóch przypadkach - gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej lub zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
Projekt m.in. wprowadza do Kodeksu karnego definicję dziecka poczętego, czyli "dziecka w okresie do rozpoczęcia porodu w rozumieniu art. 149". Z projektu wynika, że aborcja ma być traktowana jak zabójstwo. W związku z tym za jej dokonanie może grozić od 5 do 25 lat, a nawet dożywocie.
Czerwińska: Strasząc kobiety, nie chroni się życia
Rzeczniczka PiS Anita Czerwińska przytoczyła ubiegłoroczne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, w którym - jak mówiła - "jasno zostało zawarte, że kobieta w sytuacji kolizji, kiedy zagrożone jest jej życie, ma prawo wybrać swoje życie".
Państwo reprezentujecie skrajność, z którą możecie podzielić się ze swoim oponentami, którzy są po drugiej, skrajnej stronie. Czyli tych wszystkich, którzy reprezentują ruchy proaborcyjne. Możecie, proszę państwa, podać sobie rękę, dlatego, że efekt tej ustawy byłby taki sam - nie byłoby mowy o ochronie życie - oceniła.
Tym projektem robią państwo prezent ruchom proaborcyjnym, bo propozycja karania kobiet za ratowania własnego życia może doprowadzić, co jest oczywiste, do niepokojów społecznych, ponieważ to jest nieakceptowalne. Nigdy w naszym kręgu kulturowym, w naszej cywilizacji, nie było to akceptowalne, by karać kobiety, czy kogokolwiek, za ratowanie własnego życia - dodała.
Jej zdaniem, jeśli umieścimy to w kontekście obecnej sytuacji politycznej, walki z pandemią i ataku hybrydowego na polską granicę, "to jest tylko jeden kierunek, z którego mogą płynąć tego rodzaju inspiracje". To jest po prostu dywersja wobec ochrony życia, bo w ten sposób, strasząc kobiety nie chroni się życia - podkreśliła.
Stawiając kobiety przed wyborem: śmierć czy więzienie, nie prowadzi się do ochrony życia w żaden sposób. Może dojść do tak kuriozalnej sytuacji, że kobieta-ofiara gwałtu (będzie) miała orzeczoną wyższą karę niż gwałciciel. A przypomnę, że średnia kara orzekana za gwałt w Polsce to są 2 lata - powiedziała Czerwińska.
Działając w duchu odpowiedzialności, w interesie społecznym i w interesie państwa, kierownictwo klubu parlamentarnego PiS upoważniło mnie do skierowania do pani marszałek (Sejmu) wniosku o odrzucenie w całości w pierwszym czytaniu tego projektu - poinformowała.
Wielichowska: Rząd PiS, który nienawidzi kobiet...
Posłanka KO Monika Wielichowska przypomniała wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiadał w 2016 r.: Będziemy dążyli do tego, (…) by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię.
Zdaniem posłanki KO ta wypowiedź "dała impuls do działania PiS-owi i ultrakonserwatywnym fundamentalistom, dla których najważniejsze to urodzić - nieważne czy dziecko z gwałtu, czy dziecko z niepełnosprawnością, która zakończy jego życie w cierpieniach. Nieważne, czy martwy płód i czy przy okazji tego trudnego porodu umrze matka; najważniejsze to urodzić".
Wielichowska wskazywała, że projekt przygotowany przez Fundację "Pro-prawo do Życia" przewidujący kary za wykonanie aborcji "nigdy nie powinien znaleźć się w Sejmie".
Rząd PiS, który nienawidzi kobiet, trzyma się i trwa tylko dzięki antyszczepionkowcom i fundamentalistom. To dlatego w Polsce każdego dnia, od tygodni, podczas IV fali, umiera 400, 500, a dziś nawet 570 osób. A Polska jest w demograficznym kryzysie, bo Polki nie chcą rodzić dzieci w Polsce, która nie jest dla nich bezpieczna pod żadnym względem - powiedziała.
Lewica i PSL przeciw obywatelskiemu projektowi antyaborcyjnemu
W imieniu klubu Lewicy głos w debacie zabrała Katarzyna Kotula. Opowiedziała historię swojej 25-letniej koleżanki Agaty, która zgwałcona przez lekarza musiała w 1998 roku usuwać ciążę w "obskurnym gabinecie", a ona jej pomagała. Ta historia wydarzyła się dlatego, że w 1997 roku TK zlikwidował możliwość przerywania ciąży ze względów społecznych - powiedziała Kotula.
Po prawie ćwierć wieku polskie prawo aborcyjne zmieniło się na jeszcze bardziej surowe i barbarzyńskie. To prawo, które zabija - stwierdziła, nawiązując do orzeczenia TK z października 2020 roku.
Przedstawiony przez obywatelski komitet projekt określiła jako idący w tę stronę jeszcze dalej. Jego wejście w życie spowoduje, że "prawo będzie surowiej traktować zgwałconą kobietę, niż gwałciciela".
Ten haniebny, nieludzki projekt powinien natychmiast powędrować do kosza, tam jest jego miejsce - powiedziała Kotula.
Podczas swojego wystąpienia pokazała zdjęcie Izy z Pszczyny, która zmarła z tego powodu, że aborcja nie została przeprowadzona na czas. Zaznaczyła, że według rządowych statystyk jest kilkaset aborcji rocznie, choć tak naprawdę jest ich ponad 120 tysięcy rocznie.
Czy zakaz aborcji powoduje, że aborcji nie ma? Nie, aborcje są, tylko dzieją się gdzie indziej, poza systemem, za granicą, w domach, w prywatnych łazienkach - podkreśliła. Jeśli ten projekt wejdzie w życie, wszystkie osoby, organizacje, które pomogły kobietom, pójdą siedzieć na 25 lat lub na dożywocie - dodała Kotula.
Z tej mównicy obiecuje, że jeśli lewica będzie u władzy, aborcja będzie legalna, bezpieczna i darmowa - zapowiedziała.
Oświadczyła też: Nazywam się Katarzyna Kotula. Pomagałam, pomagam, i będę pomagać w aborcji. Będziemy to robić nawet, jak będziecie nas zamykać na 25 lat lub na dożywocie.
W imieniu klubu Lewicy złożyła wniosek o odrzuceniu projektu w pierwszym czytaniu.
Bożena Żelazowska (KP-PSL) zwróciła uwagę, że życie ludzkie jest wielką wartością i należy go strzec, natomiast aborcja to na ogół tragiczny wybór. Proponowane zmiany w kodeksie karnym, jak zaznaczyła, nie pozwolą lekarzowi pomóc kobiecie, która niesie ciężko uszkodzony płód.
Proponowane zmiany to wielkie utrudnienia dla lekarzy - powiedziała Żelazowska. Igracie ludzkim życiem, nie ma na to naszej zgody - dodała.
Nie podpiszemy się pod proponowanymi przez tę ustawę rozwiązaniami - zapowiedziała.
W imieniu KP-PSL zaproponowała powrót do stanu prawnego sprzed wyroku TK z 2020 roku, a także referendum w sprawie aborcji.
Protest przed Sejmem
Przed Sejmem zgromadziła się grupa osób protestujących przeciwko zaostrzaniu przepisów aborcyjnych. W proteście biorą udział m.in. przedstawiciele Strajku Kobiet. Uczestnicy trzymają transparenty z hasłami: "Nie Chciej Polsko Mojej Krwi" i "Ani jednej więcej". W pobliżu ustawiła się również mniej liczna grupa popierająca projekt Fundacji "Pro-prawo do Życia". Obie manifestacje oddziela policja.