Szef klubu PiS, wicemarszałek Sejmu w felietonie "Wszystko jest polityką. Niemiecka lewica przyspiesza" przypomina, że w końcu listopada zakończyły się negocjacje koalicyjne między trzema partiami, które utworzą nowy rząd Niemiec.

Reklama

"Socjaliści (SPD), zieloni i liberałowie (FDP) dogadali się w sprawie programu, którego spisanie zajęło 170 stron i który zostanie zatwierdzony przez partyjne zjazdy SPD i FDP oraz głosowanie członków partii Zielonych. Socjaliści obsadzą urząd kanclerza oraz sześć ministerstw, w tym spraw wewnętrznych oraz zdrowia, Zieloni dostaną wicekanclerza i pięć ministerstw, w tym spraw zagranicznych, a liberałowie cztery ministerstwa. Jedno jest pewne: będzie to rząd o wiele bardziej lewicowy niż dotychczasowa ekipa kanclerz Merkel" - pisze polityk PiS.

W ocenie Terleckiego, "w programie koalicji wiele jest zadań oczywistych, jak walka z pandemią, poprawa warunków życia czy przyspieszenie "cyfrowego przełomu" w wszystkich dziedzinach życia publicznego". "Są jednak też zapowiedzi bardzo niepokojące. Po pierwsze znaczne poluźnienie polityki imigracyjnej, w tym skrócenie czasu oczekiwania na obywatelstwo Niemiec z ośmiu lat do pięciu oraz znaczne zliberalizowanie prawa azylowego" - podkreśla. "Oznacza to, że lewicowa koalicja nie rezygnuje ze swoich mrzonek o budowie państwa wielokulturowego i przyjmowania imigrantów z innych kontynentów. Po drugie koalicjanci zapowiadają przyspieszenie odchodzenia od gospodarki energetycznej opartej o węgiel oraz ambitne plany redukcji emisji gazów" - dodaje.

Reklama

"Autorzy programu nie kryją, że będą oczekiwać tego samego od całej Unii Europejskiej, co oznacza presję na te państwa, które sprzeciwiają się nierealnym terminom wyeliminowania węgla" - pisze w felietonie polityk. Według wicemarszałka, "najgroźniejsze wydają się te fragmenty programu, które mówią o budowie "federalnego, europejskiego państwa związkowego", w którym rządy poszczególnych państw znalazłyby się pod zarządem brukselskiej "centrali".

"Podporządkowanie Unii"

Reklama

"Ponieważ po wyeliminowaniu Brytyjczyków, Niemcy stały się najsilniejszym mocarstwem w Unii, oznacza to podporządkowanie Unii, a w praktyce całej Europy, gospodarczej i ideologicznej dominacji Niemiec" - ocenia Terlecki. "W programie mówi się o akceptacji dla różnych prędkościach dalszej integracji, a także o wzmocnieniu roli Parlamentu Europejskiego, zdominowanego przez niemiecką lewicę i jej sojuszników" - dodaje.

Jak wskazuje, "postulat rozszerzania zakresu decyzji podejmowanych w Radzie Europejskiej większością głosów, przy rezygnacji z jednomyślności, również prowadzi do zwiększenia wpływów Berlina". "Zapowiada się więc przyspieszenie marszu ku jednemu państwu europejskiemu, ponownie otwartemu na napływ emigrantów i forsującemu utopijne projekty nazywane ekologicznymi" - ocenia.

"Czy Europa znajdzie dość siły, aby oprzeć się niemieckim ambicjom do zarządzania całym kontynentem, to okaże się po ostatecznym ukonstytuowaniu się niemieckiego rządu i po reakcjach na jego politykę ze strony większości państw Unii" - pisze szef klubu PiS.