Azjatycka podróż prezydenta Lecha Kaczyńskiego obfitowała w niespodzianki. I to nie tylko powszechnie znane: w Mongolii zepsuł się rządowy Tupolew, w Japonii tuż przed audiencją rozchorował się cesarz Akihito, a podczas lotu do Seulu prezydencki samolot wpadł w silne turbulencje. Na tym przypadki losowe się już skończyły.

W Seulu w roli głównej wystąpił już Lech Kaczyński. Na konferencji prasowej miał oświadczyć koreańskim dziennikarzom, że Polska kupi produkowane w Korei odrzutowce treningowe. "Mamy plany zakupu samolotów T-50" - oświadczył, komplementując osiągnięcia koreańskiej techniki.

Prezydent wspomniał też, że z Koreą będziemy współpracować również przy okazji pozyskania technologii jądrowej oraz odnawialnych źródeł energii. Relację ze spotkania z polskim producentem zamieścił dziennik "JoongAng Ilbo", jedna z najpoważniejszych gazet wydawanych w Seulu. Ta deklaracja zaskakuje urzędników z Ministerstwa Obrony Narodowej. "Decyzje co do konkretnego typu jeszcze nie zapadły" - twierdzi Robert Rochowicz, rzecznik MON.

Sprawa jest tym bardziej dziwna, że z resortu obrony od blisko pół roku płyną sygnały, że samolotami szkoleniowymi polskiego lotnictwa będą używane przez Finów Hawki. Jeszcze na początku grudnia, a więc tuż przed deklaracją prezydenta w Korei, minister obrony Bogdan Klich poleciał na negocjacje do Helsinek.

"Rozmawiamy z Finami na temat pozyskania samolotów szkolno-bojowych. Decyzji jeszcze nie mamy. Jesteśmy po kolejnej rozmowie z partnerami fińskimi, którzy są skłonni dostarczyć nam oczekiwane przez nas samoloty" - mówił po spotkaniach minister Klich. Także w ubiegły piątek na lotnisku w Krzesinach minister po raz kolejny powtórzył, że to, na jakich odrzutowcach będą uczyć się latać polscy wojskowi, nie jest jeszcze przesądzone.

Dlaczego zatem prezydent Kaczyński ogłosił, że Polska zamierza kupić samoloty od Koreańczyków? " O intencje wypowiedzi pana prezydenta proszę pytać jego kancelarię" - ucina Robert Rochowicz z MON.

Co na to Kancelaria Prezydenta? Potwierdza, że Lech Kaczyński na temat samolotów w Korei rozmawiał, ale nie wygłaszał żadnych wiążących deklaracji. "Prezydent wyraził zainteresowanie strony polskiej zapoznaniem się z propozycją koreańską, poinformował jednak, że szczegółami i wszelkimi ustaleniami dotyczącymi ewentualnego zakupu samolotów T-50 zajmuje się strona rządowa i to do niej należy kierować konkretne zapytania" - poinformowało nas biuro prasowe kancelarii.

"Nie chciałbym wierzyć, że jest to kolejny element wojny między MON a Kancelarią Prezydenta" - mówi Janusz Zemke, szef sejmowej komisji obrony z SLD. Jego zdaniem wybór samolotu szkoleniowego dla wojskowych pilotów od lat przebiega chaotycznie. "To jakaś szarpanina, w której nikt precyzyjnie nie określił, jaki chcemy samolot: nowy czy stary, szkolny czy też szkolno-bojowy" - wylicza Zemke. Obecnie piloci wojskowi szkolą się na przestarzałych odrzutowcach Iskra, których konstrukcja pochodzi jeszcze z lat 60.













Reklama