Chodzi o wniosek sądu w Polsce o odebranie immunitetu eurodeputowanym PiS: Tomaszowi Porębie, Beacie Mazurek, Patrykowi Jakiemu oraz Beacie Kempie. To skutek aktu oskarżenia, jaki złożył aktywista Rafał Gaweł - założyciel Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych - za spot PiS ostrzegający przed polityką migracyjną PO.

Reklama

"Gaweł oskarżył polityków PiS o naruszenie art. 256 Kodeksu karnego"

Gaweł oskarżył polityków PiS o naruszenie art. 256 Kodeksu karnego mówiącego m.in. o nawoływaniu do nienawiści. Oskarżył zarówno twórców, jak i polityków udostępniających wyborczy spot.

TVP Info podało na początku lutego, że Gaweł "jest kryminalistą, który jeszcze za rządów Platformy usłyszał szereg zarzutów o malwersacje finansowe, został skazany przez sąd, a po wydaniu wyroku wyjechał z kraju i do dziś jest poszukiwany przez policję".

Poręba: To jest próba zastraszenia

Europoseł Poręba pytany o tę sprawę powiedział PAP, że "to tragiczne i smutne z punktu widzenia PE, że wnioskiem o uchylenie nam immunitetu autoryzuje kryminalistę".

Do tego robi to dziś, po przetrzymaniu sprawy przez półtora roku, ewidentnie włączając się tym samym w rozpoczynającą się w Polsce kampanię wyborczą. Nie jest tajemnicą, że mam być odpowiedzialny za prowadzenie kampanii rządzącej partii. To jest próba zastraszenia. Natomiast zachowanie polskiego sądu, który uznał osobę ściganą listem gończym za wiarygodną i włączył ją do sprawy, pokazuje, jak bardzo jest dziś upolityczniony wymiar sprawiedliwości, łamiący często wszelkie zasady prawa i przyzwoitości - powiedział PAP Poręba.

Ze Strasburga Łukasz Osiński