Niektórzy przyznają jednak, że na pewno można je traktować jako mocną rekomendację dla prezydenta Warszawy do objęcia przywództwa w PO w razie porażki wyborczej.
Politycy PO, z którymi rozmawiała PAP przypominają, że pogłoska, iż Rafał Trzaskowski mógłby zastąpić Donalda Tuska jako kandydat na premiera rządu całej opozycji pojawiała się co jakiś czas od dawna. Teraz, dodają, ożywił ją sondaż Ipsosu dla OKO.press i TOK FM, z którego wynikało, że 75 proc. wyborców opozycji chciałoby, żeby po wygranych wyborach premierem został Rafał Trzaskowski, zaś Tuska w tej roli widziało tylko 67 proc. badanych. Z kolei aż 31 proc. nie chciałoby Tuska jako szefa rządu (w przypadku Trzaskowskiego 17 proc.).
Publikacja sondażu wywołała liczne komentarze, zarówno wśród ekspertów, jak i liderów pozostałych ugrupowań. Politolog prof. Antoni Dudek oceniał np., że racjonalizm polityczny powinien kazać PO postawić w obecnej sytuacji na prezydenta Warszawy.
Hołownia: Trzaskowski to niezużyte ogniwo
Temat podchwycił lider Polski 2050 Szymon Hołownia, który w Wirtualnej Polsce przyznał, że PO może chcieć wypchnąć do przodu Rafała Trzaskowskiego jako to niezużyte ogniwo, ogniwo, które budzi mniej kontrowersji, jako kandydata na premiera.
Również wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki z PiS w TVP Info przekonywał, że rozpaczliwe wysiłki Tuska wskazują na to, iż ziemia usuwa mu się spod nóg. Spodziewam się, że w tej chwili większość polityków Platformy myśli o tym, jakby go wymienić na kogoś innego, tak jak uczyniono z panią marszałek Kidawą-Błońską - powiedział Terlecki.
W 2020 roku Koalicja Obywatelska wymieniła swojego kandydata na prezydenta po tym, jak nie odbyły się wybory prezydenckie zaplanowane na 10 maja 2020 roku i kolejny termin wyznaczono na 28 czerwca 2020 roku. Małgorzatę Kidawę-Błońską, która miała być kandydatem w tych pierwszych wyborach, ale uzyskiwała w sondażach słaby wynik, zastąpił Rafał Trzaskowski, który w efekcie wszedł do drugiej tury i przegrał w niej minimalnie z urzędującym prezydentem Andrzejem Dudą.
PO: Sytuacja jest nieporównywalna
Tyle że, jak przekonują politycy PO, z którymi rozmawiała PAP, sytuacja z wyborów prezydenckich jest nieporównywalna z obecną. Przypominają, że Donald Tusk wrócił do polskiej polityki w lecie 2021 roku w sytuacji, w której Platforma chyliła się ku upadkowi, a Rafał Trzaskowski, jak wszystko na to wskazywało, nie zamierzał jej ratować, tylko budować własne ugrupowanie na bazie ruchu "Wspólna Polska".
To powrót Tuska sprawił, dodają, że Platforma znów wróciła do gry i stała się ponownie główną siłą opozycyjną. Trzaskowski wtedy nie miał nic do gadania, choć przez chwilę usiłował podjąć polityczną rękawicę i stanąć do rywalizacji z Tuskiem. Gdyby więc dziś Tusk miał się w jakikolwiek sposób wycofywać z rywalizacji politycznej, zakwestionowałby sens swojego powrotu do polskiej polityki, a jego ruch musiałoby być potraktowany jako ucieczka z pola walki - przekonują rozmówcy PAP.
Lider PiS Jarosław Kaczyński - przypominają politycy PO - również ma duży negatywny elektorat, ale nikt nie wyobraża sobie, by wycofał się z kierowania PiS.
Jasne stanowisko Budki
W przypadku Tuska nie wchodzi także w rachubę to, co miało miejsce w przypadku Kaczyńskiego - aby jako kandydat na premiera wskazany był kto inny. Cała filozofia polityczna PO opiera się bowiem na krytyce praktyk PiS "rządzenia z tylnego siedzenia" i na głoszeniu poglądu, że to lider największego zwycięskiego ugrupowania powinien stanąć na czele rządu.
Oficjalnie stanowisko takie sformułował zresztą szef klubu KO Borys Budka, gdy o zamianę Tuska na Trzaskowskiego został zapytany w minionym tygodniu Wirtualnej Polsce.
Chcemy wrócić do normalności, kiedy lider partii jest premierem, a nie osoba, tak jak pan Morawiecki, a wcześniej pani Szydło, która nie ma żadnej politycznej mocy decyzyjnej - mówił Budka. Po wygranych wyborach Koalicja Obywatelska, w porozumieniu z partnerami, jeśli będzie do tego potrzeba jakiejś większej koalicji, wskaże kandydata na premiera, dla mnie oczywistym jest, że jest to lider rządzącej partii - dodał.
Nieoficjalnie: Problem jest złożony
Nieoficjalnie politycy PO przyznają jednak, że problem jest złożony. Przyznają, że taki ruch Tuska jak rezygnacja z ubiegania się o premierostwo musiałby zostać uznany za przyznanie się do politycznej bezsilności, a więc okazanie słabości, a na to w kampanii nikt nie może sobie pozwolić. Tusk nie może dziś wskazać Trzaskowskiego jako kandydata na premiera i obaj to dobrze wiedzą. Zresztą stosunki między nimi znacznie się ostatnio poprawiły - powiedział PAP polityk PO.
Stąd w centrali partyjnej rozprawianie o scenariuszu wymiany Tuska na Trzaskowskiego traktowane jest jako narracja politycznych rywali, zresztą nie tylko z obozu rządowego, chcących w ten sposób osłabić ugrupowanie Tuska i jego samego.
Tym niemniej w Platformie można usłyszeć także inne głosy. Od lutego podjęliśmy ogromny wysiłek, klub odwiedza kolejne województwa, sam Tusk ma ciągle spotkania, a sondaże nie tylko nie wzrastają, a nawet spadają. Stąd u niektórych pojawia się nerwowość i próba szukania drogi wyjścia - przyznaje polityk Platformy.
Zamiana po przegranych wyborach?
Inni wskazują, że co prawda Trzaskowski, jako "polski Kennedy" jest wciąż traktowany w partii jako "rezerwa strategiczna", gdyby krótko przed wyborami okazało się, że z notowaniami jest naprawdę źle. Przypominają, że obecny prezydent Warszawy w wyborach prezydenckich dostał poparcie 10 milionów Polaków, a więc poparcie, jakiego nie miał nigdy żaden polityk Platformy. Nawet więc jeśli nie wszedłby do gry przed wyborami, jest oczywistym następcą Tuska czele całego obozu PO, gdyby jednak wyborów nie udało się wygrać. Takie pogłoski jak te o wymianie kandydata na premiera, wskazują niektórzy politycy PO, jeszcze wzmacniają prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza.
Niektórzy wskazują w tym kontekście na ostatni wywiad bliskiego współpracownika Trzaskowskiego Sławomira Nitrasa dla "Super Expressu", który pytany, czy wybory parlamentarne będą testem partyjnego przywództwa dla Tuska, odpowiedział jednoznacznie: "To jest oczywiste".
Otoczenie Tuska żartuje
Na razie jednak otoczenie Tuska sugestie o wymianie kandydata na premiera zbywa żartami, tak jak Borys Budka sugestie Szymona Hołowni. Słyszałem, że partia Szymona Hołowni chce wybrać jako frontmana Michała Koboskę, bo zużyte ogniwo jakim staje się Hołownia musi zostać wymienione - kpił szef klubu KO w Wirtualnej Polsce.
Dla mnie Rafał Trzaskowski jest i mam nadzieję że będzie najlepszym kandydatem opozycji na prezydenta w 2025 roku - podkreślił Budka, dodając, że obsadzanie prezydenta Warszawy w roli kandydata na premiera to marzenie tych, którzy już raz przegrali z nim z prezydenckim wyścigu, a teraz chcą się go pozbyć jako rywala do prezydentury.
Autor: Piotr Śmiłowicz