Z Marcinem Graczykiem podjęliśmy próby kontaktu z Pawłem Grasiem z samego rana. Obie komórki były wyłączone. Dziesiątki esemesów i nagrań na poczcie głosowej nie skutkowały. Ogarnął nas lekki niepokój, choć nowy rzecznik obiecał nam rozmowę w dniu powołania.
Może uda się go dorwać po konferencji prasowej w kancelarii premiera? Niestety, po kilku zdaniach z dziennikarzami musi pędzić do szefa. "I do wieczora nie znajdzie czasu, jest jeszcze poumawiany z kilkoma stacjami" - informuje pracownik Centrum Informacyjnego Rządu. Tyle że gazeta musi pójść do druku jeszcze przed wieczorem.
Ślemy kolejne esemesy. "Zadzwonię za 10 minut" - odzywa się wreszcie Paweł Graś. Mija 20. Już prawie deadline. W końcu w komórce wyświetla się nazwisko nowego rzecznika. "Już mogę, ale mam tylko chwilę" - zastrzega. A my mamy do deadline'u jeszcze mniej.
Pierwszy dzień w nowej pracy nigdy nie jest łatwy. Oby, inaczej niż w przysłowiu, były to tylko złe miłego początki.