Szczególnie interesujące są zapiski z ostatnich dwóch lat przed śmiercią ks. Jerzego. Pokazują, jak olbrzymia była skala szykan esbeków i jak bardzo był nimi udręczony. "Dzisiaj w nocy <znani sprawcy> pomalowali aerozolem olejnym na biało samochód ks. Henryka. Pomylili samochody, bo nie mam wątpliwości, że było to przygotowane na moją zastawę” - zapisał w listopadzie 1982 r. Esbecy jednak naprawili swoją pomyłkę, bo miesiąc później kapłan zanotował: "Znów mi pomalowali samochód białą farbą”. Ale takie "złośliwości" były jedynie wstępem do ostrzejszych szykan. "W nocy dzwonek do drzwi, a za chwilę wybuch. Cegła ze spłonką wybiła dwie szyby” - pisał w połowie grudnia 1982 r.
>>>Książka nie opóźni beatyfikacji ks. Jerzego
W następnym roku SB rozszerzyła repertuar działań operacyjnych. Zatrzymania i rewizje samochodu, bezpośrednia inwigilacja, nachodzenie, nagrywanie homilii, wzywania na przesłuchania. Nic dziwnego, że w połowie roku duchowny pisał: "Jestem chyba u granic wytrzymałości fizycznej i psychicznej, zwłaszcza po ostatnich przeżyciach w Warszawie”. A komentując obecność dwóch esbeckich samochodów, które śledziły go w drodze do Częstochowy, przyznał: "Czuję się coraz bardziej przez nich zaszczuty".
Jak więc wytrzymał jeszcze rok prześladowań, w tym sfingowany proces, i dopiero męczeńska śmierć z rąk ubeków przerwała jego działalność? Zapiski nie pozostawiają wątpliwości, że siłę czerpał z wiary: "Dobry Bóg daje mi dużo siły duchowej, a i fizycznej też nad wyraz wiele” - notował.
Dokumenty obejmują lata 1967 - 1984. Wydała je Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna "Adam" z okazji przypadającej w tym roku 25. rocznicy męczeńskiej śmierci kapłana.
Cały materiał w poniedziałkowym wydaniu DZIENNIKA.