W lipcu 2008 roku Ziobro po awanturze politycznej zrzekł się poselskiego immunitetu. Żądała tego prokuratura okręgowa w Płocku, która chciała mu zarzucić przekroczenie uprawnień. Chodziło o sprawę z przełomu 2005 i 2006 roku. Ziobro - gdy był ministrem sprawiedliwości - polecił krakowskiemu prokuratorowi Wojciechowi Miłoszewskiemu ujawnić informacje ze śledztwa w sprawie mafii paliwowej.

Reklama

>>> Zbigniew Ziobro może stracić immunitet

Minister zawiózł oskarżyciela prosto do Jarosława Kaczyńskiego i kazał mu referować najważniejsze ustalenia z postępowania. Oskarżyciele z Płocka uznali, że było to nielegalne. Ich zdaniem Ziobro nie miał prawa kazać prokuratorowi ujawnić zeznań świadków z ważnego śledztwa zwykłemu politykowi. Ziobro bronił się z sejmowej mównicy tłumacząc, że Kaczyński nie był wtedy zwykłym politykiem, tylko członkiem Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Były minister długo czekał zanim prokuratorzy go wezwali na ogłoszenie zarzutów. Do Płocka przyjechał dopiero 20 stycznia 2009 roku. I do dzisiaj nie doczekał się zakończenia śledztwa. A teraz okazuje się, że poczeka jeszcze dłużej. Bowiem na początku kwietnia prowadząca sprawę prokurator poszła na zwolnienie lekarskie - zaszła w ciążę.

Reklama

A dopiero 4 maja śledztwo przeciwko byłemu ministrowi przejął nowy prokurator. Czyli przez miesiąc w śledztwie nic się nie działo! To nie wszystko. Minie jeszcze dużo czasu zanim nowy prokurator wdroży się w przejęte śledztwo.

"To skandal" - denerwuje się w rozmowie z DZIENNIKIEM Zbigniew Ziobro, który prowadzi teraz kampanię wyborczą do europarlamentu. "Celowo tak długo trzyma się mnie jako podejrzanego, by przeszkodzić mi w wyborze na europosła. Prokuratura jest politycznie sterowana. Prokuratorzy mieli dość czasu by skierować akt oskarżenia przeciwko mnie do sądu, gdzie mógłbym publicznie udowodnić swoją niewinność. Albo powinni sprawę umorzyć z braku dowodów" - tłumaczy były minister sprawiedliwości.

>>> Ziobro triumfuje. Sąd przyznał mu rację

Reklama

Prokuratorzy z Płocka bronią się przed jego zarzutami. Mówią, że czekają na uzasadnienie decyzji sądu dyscyplinarnego dla prokuratorów w sprawie prokuratora Miłoszewskiego. Oskarżyciele jemu też chcieli zarzucić bezprawne przekazanie Kaczyńskiemu informacji ze śledztwa w sprawie mafii paliwowej. Ale w kwietniu sąd dyscyplinarny wybronił Miłoszewskiego przed tymi zarzutami. Powód? Miłoszewski działał na polecenie swojego przełożonego prokuratora generalnego, czyli ministra Zbigniewa Ziobro.

"Od kwietnia czekamy na pisemne uzasadnienie decyzji w sprawie prokuratora z Krakowa. Ciągle go nie mamy. A bez tego uzasadnienia nie możemy ostatecznie zdecydować czy byłego ministra oskarżyć, czy sprawę umorzyć. Bowiem wątek prokuratora i ministra są naszym zdaniem nierozerwalnie złączone" - tłumaczy rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku Iwona Śmigielska-Kowalska.

>>> Ziobro chce być Zbyszkiem z Bogdańca

Dlaczego prokuratura nie ma jeszcze uzasadnienia sądu dyscyplinarnego? "Ono już jest napisane. Jednak muszą się pod nim podpisać prokuratorzy, którzy zasiadają w sądzie. A oni mieszkają w różnych miastach. Jednak zapewniam, że już w przyszłym tygodniu gotowe uzasadnienie dostanie płocka prokuratura" - twierdzi prokurator Maciej Kujawski z Wydziału Informacji Ministerstwa Sprawiedliwości. Kujawski broni też prokuratury przed zarzutami Ziobro o jej wykorzystanie w politycznej walce.

"W głośnych, medialnych sprawach, którymi interesują się politycy prokuratura często jest bezpodstawnie oskarżana. Ale zapewniam, że prokuratorzy nie spotykają się z żadnymi naciskami, czy sugestiami co do tego, jak mają być prowadzone śledztwa" - uważa Kujawski.