Od tematu "Solidarności" nie dało się uciec, szczególnie na konwencji wyborczej w Gdańsku, mieście, gdzie się narodziła. Premier postanowił więc wykorzystać ten fakt do próby zażegnania konfliktu, jaki od dawna dzieli "Solidarność" i jego rząd.

Reklama

"Wielkość <Solidarności>, wielkość Polski wyrasta i musi w przyszłości wyrastać z poszanowania każdego człowieka, każdego dziedzictwa, każdej kultury, która tu w Polsce przez setki lat odnajdywała swój dom, wbrew zawieruchom poza granicami" - mówił Donald Tusk, odwołując się do początków istnienia "Solidarności" i jej siły w latach komunizmu.

To właśnie idea "Solidarności" "wyniosła do funkcji premiera polskiego ewangelika, funkcji ministra spraw zagranicznych polskiego Żyda i funkcji ministra finansów Polaka z Litwy" - wyliczał premier.

W tych słowach łatwo można było jednak wyczuć apel do dzisiejszych władz związku. "Jeśli ta wielka, pierwsza <Solidarność> potrafiła pomieścić w sobie wszystkich, ba potrafiła być wyrozumiała także wobec przeciwników, to tym bardziej dzisiejsza Polska musi stać się domem dla różnych idei, różnych środowisk, różnych wartości" - podkreślał szef rządu.

Reklama

Jak "Solidarność" zareaguje na ten apel premiera? Trudno przypuszczać, by dała się mu przekonać i przestała atakować rząd oraz Platformę Obywatelską. Ta wojna szczególnie przybrała na sile przed wyborami do europarlamentu. Wystarczy prześledzić ostatnie wydarzenia.

>>>"Solidarność chce zablokować spot PO

Zamieszkami i bójką związkowców z policją zakończył się organizowany przez PO kongres Europejskiej Partii Ludowej w Warszawie. Donald Tusk w obawie przed kolejnymi bitwami ulicznymi przeniósł polityczną część obchodów 20. rocznicy wolnych wyborów z Gdańska do Krakowa.

W piątek "Solidarność" zażądała, by Platforma Obywatelska usunęła ze swego spotu wyborczego wizerunek słynnego plakatu z 1989 roku, z amerykańskim aktorem Garym Cooperem, który nosi znaczek "Solidarności" w klapie.