Włosowicz jest prawdziwym antyrekordzistą na liscie PiS. Dostał się do Brukseli z listy Małopolskiej tylko dzięki ordynacji. Do europarlamentu paradoksalnie wciągnął go Zbigniew Ziobro. Świetny wynik byłego ministra sprawiedliwości pozwolił PiS na wprowadzenie trzech europosłów z tego regionu. Trzecim z nich jest Paweł Kowal, który także dostał niewiele głosów - trochę ponad 18 tys.
Paradoks polega na tym, że Ziobro oficjalnie popierał Arkadiusza Mularczyka, który startował do Brukseli z Warszawy. Mularczyk dzięki plakatom, na których pozował z byłym ministrem, zdobył ponad 50 tysięcy głosów. Do Brukseli jednak nie pojedzie, bo... Ziobro zapewnił awans innym kandydatom z listy PiS.
Antyrekordzistą i prawdziwym szczęściarzem na liście PO jest Bogdan Kazimierz Marcinkiewicz. Przedsiębiorca ze Ślaska. W PO jest od kilku miesięcy. Na listę wciągnięto go z powodu nazwiska. Miał zdobyć kilka tysięcy głosów dla Platformy, bo liczono na to, że ludzie pomylą go z Kazimierzem Marcinkiewiczem, byłym premierem. I zdobył. Niewiele, ale to wystarczyło.
Marcinkiewicz dostał niecałe 10,5 tys. głosów, ale i tak pojedzie do Brukseli dzięki Jerzemu Buzkowi, który otrzymał prawie 400 tys, głosów i wywalczył więcej mandatów dla PO na Ślasku.
p
Najmniej głosów w tych wyborach zdobyli:
1. Jacek Włosowicz (PiS) - 5610 głosów, Kraków
2. Bogdan Kazimierz Marcinkiewicz (PO) - 10 481 głosów, Katowice
3. Paweł Kowal (PiS) - 18 614 głosów, Kraków
4. Rafał Trzaskowski (PO) - 25 178 głosów, Warszawa
5. Artur Zasada (PO) - 25 875 głosów, Pomorze Zachodnie