"Olechowski musi sam podjąć decyzję, jaka forma jego zaangażowania będzie najlepiej służyć jemu i polityce. Jak ustalimy formułę współpracy, to mamy w planach, żeby odwiedzać Polaków" - mówi nam wymijająco Piskorski.

>>>Piskorski: Tusk zraża do siebie ludzi

Reklama

Ale te plany mają służyć jeszcze jednemu. Jesienią przyszłego roku będą też wybory samorządowe. Piskorski chce, żeby SD w nich zaistniało. Wczoraj zapowiadał, że zamierza zaproponować „nową formułę” na te wybory. Jaką? "Chcemy wspierać lokalnych kandydatów i wesprzeć falę wycofywania się partii z samorządów i gmin. Oni wcale nie muszą być w SD" - mówi Piskorski. I przyznaje, że są już prowadzone rozmowy z najpoważniejszymi lokalnymi kandydatami.

O kim mowa? Piskorski żadnych nazwisk wymienić nie chce. Dopytywany, czy dotyczy to także urzędujących prezydentów miast, przyznaje - "Ich też. Ale nic więcej w tej sprawie nie powiem".

Z naszych informacji wynika jednak, że SD celuje wysoko. W Polsce jest kilku urzędujących prezydentów miast cieszących się dużą popularnością w regionach. Wśród nich Rafał Dutkiewicz z Wrocławia, Ryszard Grobelny z Poznania, Jacek Majchrowski z Krakowa, Zygmunt Frankiewicz z Gliwic czy Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. Czy któryś z nich rozważa współpracę z SD? Ferenc w rozmowie z nami przyznał, że kilka miesięcy temu spotkał się z Piskorskim. "Rozmawialiśmy o różnych sprawach, w tym o samorządach". Zastrzega jednak, że nie zna programu SD. "Musiałbym poznać, żeby ocenić, czy wyobrażam sobie taką współpracę" - mówi DZIENNIKOWI.

Od asystenta Dutkiewicza usłyszeliśmy tylko - "prezydent nie będzie komentować projektów innych polityków".

Od osób znających polityczne cele Stronnictwa usłyszeliśmy taki scenariusz - "Olechowski może wesprzeć ich lokalnie, a oni jego globalnie, w wyborach prezydenckich".

Reklama

Na razie SD od wczoraj ma swoje koło w Sejmie. Oficjalnie ogłosili to Bogdan Lis i Marian Filar. Ambicje Piskorskiego sięgają jednak dalej. Jak zapowiada, przystąpią do niego posłowie PO. "Cała grupa posłów PO interesuje się i sekunduje naszym działaniom" - twierdzi Piskorski. O kogo chodzi? Tego już Piskorski powiedzieć nie chce. "Muszą mieć komfort, żeby sami o tym powiedzieć. Jak ktoś w PO jest widywany w moim towarzystwie, to już jest podejrzany i ma sankcje" - dodaje.

Czy posłów może być tyle, żeby z koła mógł powstać klub? Do tego potrzeba 15. Z naszych informacji wynika, że rzeczywiście kilku posłów Platformy może myśleć o zmianie barw klubowych. Ale pytani oficjalnie zaprzeczają. "Z życzliwością patrzę na to, co robi Piskorski, i życzę mu powodzenia. Od początku twierdziłem, że wyrzucenie go z PO było błędem" - mówi nam Łukasz Abgarowicz, wiceszef klubu senatorów PO. Jednak zaprzecza, aby SD składało mu propozycję. Wśród nazwisk pojawiają się też Andrzej Kania czy Andrzej Smirnow. "Nawet gdybym dostał propozycję, tobym nie skorzystał, i chodzi tu o względy czysto ideowe" - ucina Smirnow.

"Absolutnie nie. Nie rozważałbym tego i nie znam nikogo, kto rozważa" - wtóruje mu Michał Stuligrosz. Podobnie wypowiedziało się jeszcze kilkunastu posłów, z którymi rozmawialiśmy. Sekretarz klubu PO Sebastian Karpiniuk ironizuje - "Piskorski może sobie co najwyżej przejąć kilka nowych budynków po satelitach PZPR".

Inny polityk z władz partii zastanawia się - "Myślałem o tym, kto mógłby to być, ale wątpię, żeby dzisiaj ktokolwiek zdecydował się na taki ruch". Jak twierdzi Bogdan Lis, współpracą z SD zainteresowanych jest też kilku posłów z innych formacji, w tym z SdPl.