Jeszcze rano współpracownicy Grada spodziewali się, że Komitet Stały opiniujący projekty dla rządu zaakceptuje program prywatyzacji, a dziś przyjmie go rząd. Ale tak się nie stało."Za tydzień, może za dwa tygodnie, na Radzie Ministrów będziemy rozpatrywać tę listę. Na razie nie ma takiej listy, jest materiał przygotowany przez ministra Grada" - zapowiedział premier Donald Tusk.

Reklama

>>>Prząd chce sprzedać prawie wszystko

Podczas posiedzenia komitetu niektóre resorty zgłosiły zastrzeżenia i uwagi komitet ma zająć się programem jeszcze raz za tydzień. A to właśnie prywatyzacja ma być receptą rządu na przyszłoroczny budżet, bo wpływy ze sprzedaży państwowego majątku mają umożliwić niepodnoszenie podatków przez rząd PO PSL , co Donald Tusk obiecał w zeszłym tygodniu. Plan prywatyzacji przygotowany przez resort skarbu zakłada, że w ciągu półtora roku skarb państwa dostanie z tego tytuły prawie 37 miliardów złotych.

>>>Kupno stoczni jest niezgodne z szariatem

A właśnie z tego powodu wydaje się mało prawdopodobne, by ministra nie było, gdy rząd będzie przyjmował cały program. Choć zdaniem rzecznika resortu taki scenariusz jest możliwy."Jeśli minister będzie na urlopie pójdzie ktoś w jego imieniu, pewnie wiceminister Jan Bury. Cały czas dzieją się ważne rzeczy dla resortu, gdyby tak to traktować to wogóle" - mówi Maciej Wewiór.

Reklama



Ale znacznie większy kłopot ministra, to sprawa przetargu na stocznie. To stało się powodem groźby Donalda Tuska, że może Aleksandra Grada zdymisjonować. Jeśli minister pójdzie na urlop to wróci tuż przed tym jak rozstrzygnie się jego los. Do 17 sierpnia katarski inwestor QInvest w polskich stoczniach ma czas na zapłatę za kupione stocznie. Katarczycy wstrzymali się z zapłatą za stocznie wpłatę, tłumaczą, że chcą jeszcze raz sprawdzić dokumentację dotyczącą prywatyzacji stoczni.

Reklama

Powodem miał być list szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni. Napisało do inwestora, że transakcja będzie nielegalna, bo Stocznia Szczecińska Nowa powstała na bezprawnie przejętym majątku. Minister jest spokojny. Jego rzecznik Maciej Wewiór podkreśla, że Katarczycy zapewnili, że nie wycofują się z tranzakcji. "Nawet ministrowi należy się urlop z rodziną. On prawników nie zmusi do szybszej pracy, tym bardziej prawników inwestora" - tłumaczy szefa rzecznik resortu.

W sprawie stoczni uspokaja też premier Donald Tusk. "Wszystkie zapewniania płynące od katarskich partnerów brzmią dosyć uspokajająco. To nie jest tak, że stracili zainteresowanie i nie jest też tak, że jesteśmy bezradni wobec nich" - mówił Donald Tusk. Premier w zawoalowany sposób pogroził Katarczykom, gdyby chcieli wycofać się z kontraktu. "Umówiliśmy się na wieloletnią strategiczna współpracę inwestycji w Polsce i to jest chwila próby dla obu stron" - mówił premier.

O co chodzi ? Polska zawarła wieloletni kontrakt gazowy z Katarem, ale tym się ma nie skończyć, gdyż jak tłumaczył Tusk Katarczycy chcą inwestować w Polsce nie tylko w stocznie, ale też w inne gałęzie gospodarki. Tusk nie zostawił wątpliwości, że od przyszłości zależy też los ,ministra skarbu. "Warto stawić ambitne terminy. Dlatego ja postawiłem ambitny termin ministrowi Gradowi" - powtarzał Tusk.

Termin ultimatum dla ministra mija ostatniego dnia sierpnia. Minister Grada stał się filarem kampanii wyborczej PO do europarlamentu. Gdy PiS zaatakował PO za upadek stoczni to właśnie Aleksander Grad obwieszczał na konferencjach prasowych wyniki kolejnych przetargów na majątek upadłych stoczni i obiecywał kontynuowanie produkcji stoczniowej. Jednak, gdy tylko transakcja stanęła pod znakiem zapytania, zagrożony też został minister Grad. Ale to nie koniec jego wpadek, gdy ogłosił w zeszłym tygodniu swoje zamiary prywatyzacyjne od razu weto sprawie KGHM postawił wicepremier Grzegorz Schetyna.