DGP: Czy wiemy, kto wygra wybory? A raczej od czego to zależy? Jesteśmy to w stanie przewidzieć?

Marcin Palade: Trudność z prognozą wyniku sprowadza się do kilku elementów. Po pierwsze, jest on zależny od frekwencji. Są ugrupowania, które dzięki wyższej frekwencji mogą zyskać, i takie, które przy niższej mogą stracić. Dlatego to, czy frekwencja będzie na poziomie 58, 60, 62 (jak w 2019 r.) czy 65 proc., ma olbrzymie znaczenie. Tym bardziej że gdy dziś patrzymy na prognozy podziału mandatów, to sumując mandaty dla PiS-u i Konfederacji z jednej strony, a dla KO, Trzeciej Drogi i Lewicy z drugiej strony, mamy w przybliżeniu pół na pół. Każde wahnięcie w aktywności to przesunięcie preferencji o mniej niż 1 pkt proc. A to z kolei oznacza inny rozkład mandatów. Tak na styk, a co za tym idzie, z wieloma niewiadomymi, jeśli się spojrzy na wybory po 1989 r., jeszcze nie było.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRYCZNYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>