W poniedziałek, 6 listopada prezydent Andrzej Duda nie tylko wygłosił orędzie, w którym ogłosił, że misję tworzenia rządu powierzy Mateuszowi Morawieckiemu, ale też ogłosił, że chce zmian w regulaminie Sądu Najwyższego. Jednak zanim prezydent będzie mógł wprowadzić te zmiany, jego propozycja powinna być zaopiniowana przez Kolegium Sądu Najwyższego. Tu pojawił się problem, gdyż we wtorek na Kolegium nie było kworum.

Reklama

O opinię na temat działań prezydenta poprosiliśmy prawnika - konstytucjonalistę dr hab. Jaceka Zaleśnego Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW.

Aneta Malinowska, Dziennik.pl: Jak należy rozumieć działania prezydenta Andrzeja Dudy w kontekście zmian w regulaminie Sądu Najwyższego?

Dr hab. Jacek Zaleśny: Każda zmiana regulaminu Sądu Najwyższego powinna wypełniać standardy legislacji prawidłowej, czyli spełniać wymogi obowiązujących przepisów prawa, włączając w to ocenę skutków regulacji. W przypadku tego projektu ten warunek nie został spełniony. Wnioskodawca w żadnym zakresie nie wyjaśnia, dlaczego – jego zdaniem – obowiązujący stan prawny jest w takim zakresie nie do przyjęcia, że powinien ulec zmianie oraz nie wyjaśnia, czym ta zmiana będzie skutkować, tj. jaki stan faktyczny nastanie po jej przeprowadzeniu i w czym będzie on lepszy od obowiązującego stanu prawnego. Z tego powodu, pod względem formalnym, projekt ten nie spełnia standardów właściwie sporządzonego projektu aktu normatywnego i jako taki nie powinien być poddany dalszym stadiom postępowania.

Na ile takie nagłe działania prezydenta Dudy mają szansę powodzenia?

Projekt jest opiniowany przez Kolegium Sądu Najwyższego (SN). Zgodnie z obowiązującymi przepisami, jeżeli Kolegium nie podejmuje uchwały w określonym terminie dotyczącym oceny, to przyjmuje się, że opinia jest pozytywna.
Zatem z punktu widzenia opiniowania tego projektu aktu normatywnego, nie ma większego znaczenia, co dzieje się w podmiocie, który dokonuje opinii, czyli Kolegium SN. To są jego wewnętrzne zagadnienia, w które nie wnika ustawodawca. Kluczowym aspektem jest, że zgodnie z art. 4 ustawy o Sądzie Najwyższym, prezydent wystąpił o opinię, a zatem ustawowo przewidziany obowiązek został spełniony.
Czyli w momencie, gdy brakuje kworum w Kolegium SN, to jest to problem, który leży po stronie Sądu Najwyższego i oznacza, że on faktycznie wyłącza się z udziału w tym postępowaniu. W rezultacie przyjmuje się, że Kolegium SN nie wyraża sprzeciwu wobec projektu przedłożonego do oceny, co prowadzi do stwierdzenia, że opinia jest pozytywna.

Jaki może być następny ruch prezydenta, jeśli takiego kworum nie uda się zebrać?

Reklama

Po upływie terminu na przedstawienie opinii przez właściwy organ, który jest odpowiedzialny za jej sformułowanie, główny podmiot postępowania, czyli w tej sytuacji prezydent, ma kompetencję do podjęcia dalszych działań, czyli wprowadzenia zmian w regulaminie Sądu Najwyższego.

Zamach na praworządność?

Czy to oznacza kolejny zamach na polską praworządność?

To jest kwestia związana z oceną racjonalności tego działania. Z punktu widzenia legislacji prawidłowej, nie powinno dokonywać się częściowych zmian normatywnych, jeżeli nie jest jasne, jakie cele te zmiany mają spełnić. Należy pamiętać, że procedura działania Sądu Najwyższego musi być całościowa, spójna wewnętrznie i generować efektywną działalność Sądu. W związku z tym pojawia się pytanie, dlaczego wybrane konkretne elementy regulaminu mają ulec zmianie i jak te zmiany wpisują się w ogólną strukturę innych konstytucyjnych aspektów dotyczących funkcjonowania Sądu Najwyższego.
Wszelkie zmiany w regulaminie Sądu Najwyższego powinny być kompatybilne i zgodne z innymi przepisami regulującymi działalność nie tylko Sądu Najwyższego, ale także innych sądów, w tym np. zasadami działania sądów powszechnych czy sądów wojskowych, np. relacje zachodzące między przewodniczącym składu orzekającego a sędzią sprawozdawcą, bo na przykład prezydent proponuje ich zmianę w SN. I tu pojawiają się pytania kluczowe dla określenia wewnętrznej spójności regulacji prawnych odnoszących się do organów władzy publicznej.

Ekspert: Zaproponowany sposób tworzenia prawa pogłębia niespójność wewnętrzną prawa

Co to zatem dokładnie oznacza?

W moim przekonaniu ten projekt zmian w żaden sposób nie spełnia tych wymagań. Można wnioskować, że projekt, który nie spełnia cech legislacji prawidłowej, gdyż nie został poprzedzony analizą prawno-ustrojową i nie jest wkomponowany w całościowe rozważania odnoszące się do treści ustawy o SN. Oznacza to, że ma on pełnić jakieś cele doraźne, dotyczące konkretnych problemów, wybiórczo dostrzeżonych przez prezydenta. Można dostrzec problem dotyczący obsady personalnej Sądu Najwyższego i sporu o to, kto ma zdolność do wykonywania czynności sądzenia.
A skoro ten projekt nie spełnia wymagań ustrojowych, to jest prawdopodobne, że jest elementem zagadnień natury politycznej i sytuacyjnej, czyli tych zagadnień, które nie powinny leżeć u podstaw procesu tworzenia regulacji prawnych. Zaproponowany sposób tworzenia prawa pogłębia niespójność wewnętrzną prawa, a co z tym się wiąże – jest dysfunkcjonalny.

Rozmawiała: Aneta Malinowska