Od 6 listopada, na przejściach z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) trwa protest polskich przewoźników, którzy przepuszczają kilka aut na godzinę. Protestujący domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego; zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.

Reklama

Apel o "poziom państwowy"

"Żeby państwo polskie poprawiło jakkolwiek sytuację polskich przewoźników sprawa musi zostać podniesiona na poziom państwowy, czyli prezydent i premier muszą ją postawić w rozmowach z Kijowem, Brukselą i partnerami w UE. Obecnie ani prezydent, ani premier tej sprawy w rozmowach nie stawia" - ocenił na platformie X współprzewodniczący Konfederacji, wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak.

Reklama
Reklama

Jak napisał, "prezydent uważa, że to poza jego kompetencjami, a premier był przekonany, że minister infrastruktury ogarnia temat". "Ministerstwo prowadziło rozmowy z protestującymi, z których nic nie wynikało, bo bez progresu na poziomie międzynarodowym wyniknąć nie mogło. A na poziomie międzynarodowym nikt nie traktuje postulatów z polskiej strony poważnie, jeśli nie artykułują ich prezydent i premier. Błędne koło niemocy i bezwładu się zamyka. Tak więc czas na zmiany i zaangażowanie władz państwa!" - podkreślił.

Włączenie opozycji do rozmów

Wskazał, że "prezydent i premier muszą znać postulaty polskiej strony, muszą rozumieć stojącą za nimi argumentację, muszą znać tło, powody i historię narastania problemu i muszą mieć wspólną strategię osiągnięcia sukcesu". "Do rozmów natychmiast poprzez konsultacje powinna być włączona cała opozycja. Konfederacja - bo uczestniczy w protestach. Centrolewica - bo zaraz przejmie władzę i odpowiedzialność za sytuację" - zaznaczył Bosak.

Przypomniał także postulaty protestujących, którzy domagają się "odblokowania granicy od strony ukraińskiej dla wracających pustych unijnych (czyli głównie polskich) ciężarówek". "Sposób realizacji: wyłączenie pustych ciężarówek z UE z e-kolejki (w której bez sensu stoją i nie zarabiają nawet kilkanaście dni) i powrót do tego co było czyli osobne przejścia dla powrotu na pusto i na tych przejściach pusta żywa kolejka. Ta decyzja musi zapaść w Kijowie i może być negocjowana na linii Warszawa-Kijów. Obecnie nie jest" - napisał.

Słowacja i Węgry sojusznikami

Kolejny postulat dot. ustabilizowania rynku przewozowego w Polsce (i Słowacji i na Węgrzech) przez wyjście z przepisów tymczasowych i powrót do tego co było - sytemu limitowanych zezwoleń na przewóz dla obu stron. "Sposób realizacji: postawienie postulatu zmiany regulacji UE na Radzie UE ws. transportu 4 grudnia. W tej sprawie potrzebna jest budowa koalicji państw UE. Naturalnymi sojusznikami są Słowacja i Węgry. Może to być także w interesie wszystkich pozostałych, gdyż przewoźnicy ukraińscy obecnie wykonują nielegalne kabotaże na rynku UE, nie będąc obciążani kosztami pakietu mobilności (i wieloma innymi). Obecny stan zaawansowania budowy koalicji: niestety chyba zerowy. Przedwczoraj premier dopiero zrozumiał o co chodzi, a medialni politycy PiS negują zasadność protestu" - czytamy we wpisie Bosaka.

Walka z ukraińską dezinformacją

Zdaniem wicemarszałka Sejmu, "ostatnia rzecz, którą trzeba uzupełnić w strategii państwa polskiego wobec rywalizacji o przetrwanie naszej branży przewozowej, to walka z ukraińską dezinformacją". "W ostatnich dniach pojawiły się materiały medialne i wypowiedzi polityczne ze strony ukraińskiej zawierające nieprawdy i manipulacje. Protestujący przedsiębiorcy nie mają zdolności jednocześnie prowadzić protestu i prowadzić międzynarodowej wojny informacyjnej" - podkreślił.

Ocenił, że "media publiczne i instytucje państwa powinny natychmiast zaangażować się w obronę prawdy i racji stanu". "Podkreślać że: protest jest legalny, pokojowy i bezpieczny, a nagłaśniana przez media śmierć jednego kierowcy nie miała nic wspólnego z protestem; przewozy humanitarne, wojskowe, towarów szybko psujących się oraz transport osób przepuszczane są przez protestujących, inne twierdzenia (np. mera Lwowa) są kłamstwem; protest nie jest wymierzony w żaden sposób w ukraiński wysiłek wojenny, nie jest w żaden sposób inspirowany przez Rosję, wychodzi z niezależnych i rozproszonych polskich kręgów przedsiębiorców przewozowych i jest obecnie popierany przez chyba wszystkie opcje (poza PiS?); spełnienie postulatów jest możliwe i zależy wyłącznie od elastyczności i dobrej woli Kijowa i Brukseli (przy czym Bruksela będzie elastyczna, jeśli Kijów będzie); spełnienie postulatów nie oznacza żadnych nowych, niekorzystnych reguł, a jedynie powrót do wcześniej istniejących, w których i polski i ukraiński biznes rozwijał się, a handel kwitł (powrót na pusto bez kolejki, system pozwoleń na przewozy)" - zapewnił Bosak.