Jakie ważne wątki polityczne poruszono podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, co z nich wynika dla Polski?

Po pierwsze, nadal jest spory entuzjazm dla zmian politycznych w Polsce. Gratulacje, które przyjmuję, są nie tylko osobiste ale także dlatego, że daliśmy przykład demokratom w całej Europie i dalej, że z populizmem można wygrać. Rekordowa frekwencja w wyborach naprawdę zrobiła wrażenie i wywołała oczekiwanie, że Polska będzie teraz wpływowym członkiem Rady Europejskiej, a w związku z tym będzie mogła zrobić więcej dla zatrzymania Putina i zwycięstwa Ukrainy.

Reklama

Jakie są możliwe scenariusze, działania ze strony Polski? Jaki jest odbiór idei, aby silnie Ukrainę wspierać, nie dać się zmęczyć tą wojną?

Jak powtarzam: do zmęczenia mają prawo Ukraińcy, oni naprawdę walczą i naprawdę cierpią. My – mam na myśli Unię Europejską – jesteśmy gospodarką liczącą 14 bln euro z czego 70 mld euro daliśmy Ukrainie, Polska oczywiście więcej niż inni w przeliczeniu na PKB. W Davos odbyło się m.in. Śniadanie Ukraińskie (zorganizowane przez Fundację Wiktora Pinczuka – red.) i najpilniejsze sprawy jakie się na nim pojawiły, to te identyfikowane przez Polskę. Chodzi o konsolidację przemysłów obronnych w krajach członkowskich UE a także w ich sieciach, przekazanie zamrożonych aktywów banku centralnego Rosji ofierze agresji, tak aby mogła się bronić, a to co Rosja zniszczyła – odbudować, no i wreszcie o wypełnienie obietnic wobec Ukrainy, jeśli chodzi o milion pocisków artyleryjskich, o fundusze na wspieranie makroekonomiczne oraz dosłanie sprzętu, który umożliwi Ukrainie kontynuowanie tej wojny aż do zwycięstwa.

Jak są przyjmowane takie postulaty, jaka jest szansa, żeby były realizowane?

Reklama

To jest właśnie to pytanie. Wszyscy się zgadzają, a co zrobią? Wydaje się, że do naszych zachodnich partnerów trafia argument, że wspieranie Ukrainy jest de facto bardziej efektywne kosztowo, niż późniejsze odstraszanie Putina, gdyby wygrał. Argument, nie tylko etyczny, ale też prawny jest taki, że skoro jako Zgromadzenie Ogólne ONZ, przegłosowaliśmy w pierwszych dniach inwazji bezprzykładną większością, że jest to akt agresji, nie był to tylko protest ale też zobowiązanie, żeby pomoc ofierze przywrócić status quo ante. Konfiskata aktywów rosyjskich jest jednym z instrumentów tego konceptu.

Czy skomentuje pan podejście partnerów spoza Europy, Stanów Zjednoczonych i innych?

Rozmawiałem i z Penny Pritzker (specjalną przedstawicielką Stanów Zjednoczonych ds. odbudowy gospodarczej Ukrainy - red.), która odwiedziła mnie w Warszawie w zeszłym tygodniu, i z innymi partnerami. Jeśli chodzi o sprawę aktywów, w tej chwili najważniejsze jest stanowisko niektórych państw Unii Europejskiej. Amerykanie już ją popierają. Jeszcze pół roku temu nie było to takie jasne, teraz jest. Trzeba wziąć poprawkę na to, że w Śniadaniu Ukraińskim w Davos wzięli udział przyjaciele Ukrainy i że są inne kryzysy na świecie, które odciągają uwagę. Na spotkaniu dominowało jednak poczucie, że 2024 r. jest krytyczny. Bo już za rok nasze zdolności produkcyjne powinny przeważyć nad rosyjskimi. Dlatego w tym roku musimy spowodować, aby Rosjanie nie uzyskali przewagi na froncie.

W tym roku mamy wiele ważnych wyborów, m.in. do Parlamentu Europejskiego, w Stanach Zjednoczonych – także w Rosji, ale pytam o wolny świat, gdzie wyniki są sprawą otwartą. Czy mogą wpłynąć na postawę świata Zachodu wobec wspierania Ukrainy?

Oczywiście mogą i to jest powód, dla którego Putin myśli, że ma przewagę, „bo jest liderem od ponad dwóch dekad a ci demokraci to się zmieniają cały czas”. Myślę, że to jest element jego niezrozumienia psychologii demokracji, że demokracje, społeczeństwa, elity, jak już zdecydują, żeby coś zrobić, to potrafią być bardziej konsekwentne niż jemu się wydaje. Bo sprawa Ukrainy to jest nie tylko los Ukraińców, to jest też test przyszłości całego systemu sojuszy amerykańskich. Gdyby Stany Zjednoczone, po tym gdy prezydent USA zatknął sztandar Republiki w Kijowie, pozwolił na podbój Ukrainy przez Putina, miałoby to wpływ na sojusze amerykańskie nie tylko w Europie, ale na całym świecie. Myślę, że administracja amerykańska ma tego świadomość.

Rozmowa przeprowadzona 18.01 w trakcie trwania Światowego Forum Ekonomicznego w Davos