W niedawnej rozmowie z prezydentem Andrzejem Dudą, dziennikarz Krzysztof Stanowski wyraził chęć udziału w nadchodzących wyborach prezydenckich. Chciałbym zobaczyć, jak to jest być kandydatem na prezydenta, a nie da się tego zrobić inaczej, niż startując w wyborach- powiedział dziennikarz.

Reklama

Dodatkowo, najnowsze, chociaż jeszcze nieoficjalne, informacje sugerują, że wśród kandydatów na stanowisko prezydenta RP może pojawić się również dziennikarka Dorota Gawryluk. Chociaż sama zainteresowana nie potwierdziła oficjalnie swojego udziału, to równocześnie nie wykluczyła możliwości jego rozważenia.

Pan Stanowski promuje Kanał Zero i doszedł do wniosku, że kolejny jakiś ferment się przyda. Zaczął wysoko, bo od prezydenta, którego użył jako przynęty dla odbiorców. I teraz kolejność jest taka, że fajnie rzucić to na rynek. To jednak do niczego nie prowadzi. Może wystartuje, może nie wystartuje, natomiast chce pokazać, że można namieszać, można na tym trochę bazować. Jednak moim zdaniem to są tylko działania promocyjno-reklamowe pod nowe przedsięwzięcie – powiedział w rozmowie z Dziennik.pl dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego.

Natomiast pani Gawryluk nie potwierdziła tej informacji i teraz mamy taki trochę "syndrom Tomasza Lisa", który przed laty też nie potwierdzał, ale ciśnienie było tak duże, że musiał odejść ze stacji, dla której wówczas pracował - dodał.

Zaznaczył też, że przy kandydaturze Gawryluk "pojawiają się teorie, że to Solorz wchodzi do gry". Myślę jednak, że Dorota Gawryluk jest zbyt poważną osobą, z dużym dorobkiem dziennikarskim, żeby tak się dawała używać do gry - stwierdził dr Oczkoś.

Jak podkreślił, gdyby dziennikarka Polsatu, jako osoba medialna, chciała jednak wejść do polityki, to były już takie przypadki w Polsce np. "pani Chorosińska, Kukiz, Liroy, czy najbardziej spektakularny Hołownia". Warto tu przypomnieć, że nie tylko u nas są takie postaci, bo np. Ronald Reagan był aktorem, Władimir Zełenski też, również Donald Trump przed prezydenturą był biznesmenem, ale z mediami również przez lata "romansował" - dodał.

Reklama

Dr Oczkoś: Polityk, czyli kto?

Takie są czasy, że polityka jako zawód jest absolutnie częścią show-biznesu. Zatarły się wszelkie granice niedostępności. Pytanie jest takie: polityk, czyli kto? Albo, w czym dziennikarz jest gorszy od prawnika, żeby starać się o urząd prezydenta? Przecież często ma np. jak Hołownia lepsze obycie z kamerami czy lepiej radzi sobie z zamieszaniem, jakie się teraz dzieje - zauważył nasz rozmówca.

I dodał: Żyjemy w strasznych czasach dla odbiorcy, ponieważ ilość informacji przekracza możliwości poznawcze, czyli ilość beatów w jednostce czasu jest zatrważająca, a pamięć robocza tego nie odbiera. Zatem i Stanowski i ci, co rozgrywają Gawrylukową wiedzą dokładnie, że trzeba się wpisać w szum medialny i zawsze coś się z tego uszczknie - zaznaczył.

Jednocześnie dr Mirosław Oczkoś stwierdził, że jeśli "prezydentem został Andrzej Duda, to każdy może zostać prezydentem". Poprzeczka jest bardzo nisko, ona leży na piasku. Dlatego, może się okazać, że właśnie zaważy rozpoznawalność - powiedział.

Jednak też z drugiej strony, trzeba przyznać, że nawet prezydent nie związany wcześniej z polityką jak np. Zełenski, dorósł do sytuacji w trybie przyśpieszonym i tuż po wybuchu wojny - udźwignął sytuację. W związku z tym ja nie widzę przeszkód, każdy ma szanse zostać prezydentem -podkreślił.

Zdaniem dr Oczkosia, "każdy chciałby głosować na najlepszego kandydata lub kandydatkę, ale oni przeważnie nie startują". I to jest kłopot. My poszukujemy bezpartyjnego człowieka, prezydenta wszystkich Polaków, czyli trochę Yeti, trochę dinozaura, trochę kosmitę…najważniejsze jest szukanie. Więc może jak będzie dużo różnych medialnych nazwisk, to pojawi się ktoś, kto rzeczywiście powie: o.k. biorę to na siebie i zostanę prezydentem. Czyli na tle masówki, pojawi się jeden czy jedna poważna - podsumował.

Rozmawiała Aneta Malinowska (aneta.malinowska@infor.pl)