"Dziś 70. rocznica wybuchu najstraszniejszej z wojen - II wojny światowej. Jesteśmy na Westerplatte. Symbolu oporu przeciwko silniejszemu przeciwnikowi" - powiedział Lech Kaczyński. Jego przemówienie otworzyło międzynarodową części obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
"Powstaje pytanie, co było jej przyczyną. Niewątpliwie były to totalitaryzmy i nacjonalizm, a właściwie szowinizm. To stwierdzenie pewne. Tak samo jak stwierdzeniem pewnym jest to, że porządek, który powstał w Europie po I wojnie światowej, tzw. porządek wersalski, to była pierwsza, chociaż, jak się okazuje, nietrwała próba zbudowania pokoju na naszym kontynencie i na świecie" - powiedział prezydent.
Lech Kaczyński podkreślił, że paktu o nieagresji nie można porównywać z paktem Ribbentrop - Mołotow. Prezydent odniósł się także do traktatu z Monachium. "Jak słusznie powiedział Winston Churchill, między honorem a hańbą wybrano hańbę. A i tak nie uniknięto wojny. Powstaje pytanie o rolę naszego kraju. Nie byliśmy w Monachium. Ale jego efektem było naruszenie integralności terytorialnej Czechosłowacji. I my potrafimy się w Polsce do tego grzechu przyznać i nie szukać usprawiedliwień."
Mówiąc o wejściu polskich wojsk do Czechosłowacji, Lech Kaczyński powiedział, że to sytuacja, która zasługuje na potępienie i nie powinna mieć miejsca. "Potrafimy się w Polsce przyznać do tego grzechu i nie szukać usprawiedliwień" - mówił prezydent. "Naruszenie integralności Czechosłowacji było błędem(...) Naruszenie integralności jest złem także dzisiaj - mieliśmy okazję się o tym przekonać w zeszłym roku."
W ten sposób zrobił aluzję do Gruzji. Władimir Putin słuchał tych słów z uwagą i napięciem.
Zaraz potem Lech Kaczyński zaczął analizować przyczyny mordu katyńskiego, który w jego opinii był zemstą za los, jaki spotkał rosyjskich jeńców wziętych do niewoli przez polskie wojska po cudzie nad Wisłą. "Dlaczego na kilkudziesięciu tysięcy oficerów polskiej policji i polskiej armii, korpusu ochrony pogranicza wydano taki wyrok? To miała być zemsta za rok 1920. Za to, że Polska zdołała odeprzeć wówczas agresję. Można powiedzieć, że to komunizm. Nie, w tym przypadku to nie komunizm, to szowinizm!" - mówil.
>>>Tusk zabrał Putina na sopockie molo
Lech Kaczyński powiedział, że głęboko wierzy w pochód Europy do pluralizmu, wolności i demokracji. I w to, że zmierzamy do prawdy, która wyzwala. Na sam koniec znowu zaatakował Rosję, mówiąc, że w żaden sposób nie można porównywać mordu na 30 tysiącach oficerach ze śmiercią rosyjskich jeńców, którzy zmarli w polskiej niewoli podczas epidemii tyfusu. "To nie jest droga do pojednania" - powiedział prezydent, robiąc w ten sposób aluzję do listu Putina do Polaków, opublikowanego w "Gazecie Wyborczej".
Kiedy kamera zjechała na twarze przywódców, telewidzowie oglądający transmisję z uroczystości mogli zobaczyć kamienne oblicze Władimira Putina. Donald Tusk ukrył swoją twarz w dłoniach.
Prawie o godzinę opóźniła się międzynarodowa część obchodów 70. rocznicy wybuchu wojny. Wszytko przez przedłużające się spotkania polityków biorących udział w uroczystości.
Przywódcy 20 europejskich państw upamiętnili dziś poświęcenie i bohaterską walkę polskich żołnierzy walczących na Westerplatte. O godzinie 15.20 wspólnie złożyli wieniec i niebieskie znicze przed pomnikiem stojącym na cmentarzu obrońców polskiej strażnicy.
>>>Putin do Polski: Błędy popełniali wszyscy
Z cmentarza politycy przeszli na plac przed pomnikiem stojącym na Westerplatte, gdzie przywitała ich kompania reprezentacyjna i tłum zebranych gości chroniących się przed upalnym słońcem pod białymi parasolami. To właśnie tam politycy wygłosili swoje mowy. W przerwie między wystąpieniami odbył się apel poległych.
Pierwsze przemówienie podczas obchodów należało do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Było najdłuższe, ale też najmocniejsze. Choć nie wprost, prezydent nie zawahał się skrytykować Rosji nie tylko za 1939 rok, ale też za zeszłoroczną interwencję militarną w Gruzji.