Tekst, o którym mowa, został opublikowany w sierpniu 2019 roku przez Samuela Pereirę. Trafił na stronę w trakcie kampanii wyborczej, którą w Koalicji Obywatelskiej kierował Krzysztof Brejza. W tekście pojawiały się frazy mówiące o tym, że polityk szefował "wydziałowi nienawiści" inowrocławskiego ratusza. Tamtejsi urzędnicy mieli generować w internecie treści sprzyjające prezydentowi Inowrocławia, Ryszardowi Brejzie - i negatywne dla jego przeciwników.

Reklama

Jak informuje Radio ZET, wpisano to w kontekst afery fakturowej, w ramach której kilkanaście osób - także pracownicy ratusza w Inowrocławiu - usłyszało zarzuty związane z wyprowadzeniem pieniędzy z kasy miasta.

Korespondencję ujawniono w sposób zmanipulowany i fałszywy

W pisemnym uzasadnieniu wyroku sędzi Ewy Gatz-Rubelowskiej możemy przeczytać, że "w artykule <<Nie wdawać się w dyskusję, klepać [komentarze]. Instrukcje Brejzy dla wydziału nienawiści>> (...) ujawniono w sposób zmanipulowany i fałszywy prywatną korespondencję powoda w postaci SMS, przy czym skompilowano różne wypowiedzi powoda z różnych lat (nawet sprzed tzw. afery fakturowej), wiadomości dotyczące zupełnie różnych tematów (dotyczyły one umówienia terminu mycia samochodu powoda w myjni, jak i bieżących spraw politycznych), a niektóre z nich przedstawiono jako wiadomości pochodzące od powoda, choć był on ich adresatem. I tak skompilowane różne wiadomości z różnych lat na różne tematy przedstawiono jako jedną spójną wypowiedz pochodzącą od powoda, a kierowaną w jednym czasie do określonej grupy osób".

Warto zaznaczyć, że sędzia odnosi się wprost do sprawy systemu Pegasus. "Sąd miał na uwadze (...) dokument Uniwersytetu w Toronto z którego wynika, że w okresie od kwietnia do października 2019 r. doszło do wielokrotnych interwencji telefonu powoda systemem szpiegowskim Pegasus. Istotnym jest także, iż telefon powoda był niedostępny dla dziennikarzy TVP, nie był udostępniany także innym osobom czy instytucjom".

Reklama

Pereira "złamał elementarne reguły pracy dziennikarza"

Sędzia Ewa Gatz-Rubelowska oceniła tok postępowania Samuela Pereiry w sposób jednoznaczny.

"Nie sposób także ocenić, iż autor artykułu wykazał się rzetelnością i starannością, biorąc pod uwagę, iż skompilował różne wiadomości powoda z różnych lat na różne tematy, nawet te w których powód był tylko ich adresatem i uczynił je jedną wiadomością powoda w jednym czasie kierowaną do określonej grupy osób. Sąd uznał, że informacje zawarte w spornym artykule cechowała wyjątkowa niestaranność, brak obiektywizmu i uczciwości. (...) W ocenie Sądu Okręgowego autor artykułu złamał elementarne reguły pracy dziennikarza" - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Przypomnijmy, że Samuel Pereira odniósł się do tej sprawy w Kanale Zero i stwierdził, że "rzeczywiście błąd pisarski był".