Zapłaciliśmy za analizy politologiczne - powiedział w Radiu ZET Tomasz Siemoniak.

"Byłoby mi wstyd"

Trudno mi oceniać, co ktoś robi oprócz analiz politologicznych. Zwłaszcza pod pseudonimem. Obserwuję wiele osób, które piszą w sieci pod pseudonimem i nie mam pojęcia, kto to jest - mówił Siemoniak. PO nigdy nie płaci hejterom. Byłoby mi wstyd, gdyby to było prawdziwe. Nie jest mi wstyd, bo wiem, że to jest niemożliwe - powiedział wiceszef Platformy Obywatelskiej. Sprawę należy wyjaśnić. To problem anonimowości w internecie czy pisania pod pseudonimem. Za dużo jest tego - twierdzi polityk.

Reklama

Konto na platformie X o nazwie "PabloMoralesPL" jest znane z sympatii wobec polityków PO i ostrych komentarzy skierowanych do PiS, Polski 2050 i Lewicy. Użytkownik ten często krytykował Szymona Hołownię.

Powiązania z PO

Reklama

Wirtualna Polska powiązała to konto z warszawskim przedsiębiorcą Bartoszem Kopani. Już wcześniej zrobiły to także TVP za poprzedniej władzy. "Kopania zajmuje się doradztwem, PR-em, komunikacją oraz produkcją filmów i programów telewizyjnych" - czytamy na portalu.

Finansowanie przez PO

Przedsiębiorca z Dolnego Śląska Aleksander Twardowski na drodze sądowej dowiedział się, że Bartosz Kopania w latach 2015-2-23 wystawił Platformie Obywatelskiej faktury na sumę 305 tys. zł brutto. Jednak partia przesłała pismo w którym tłumaczyła, że "Biuro Krajowe partii zatrudnia w celu prowadzenia kont społecznościowych własny zespół medialny. Pan Kopania nie był jego członkiem".

"Nadal nie wiedzieliśmy więc, za co PO zapłaciła 305 tys. zł - i to osobie, która wskazywana jest jako prowadząca konta pełne wulgaryzmów i ataków na przeciwników politycznych" - czytamy na portalu.

Przedsiębiorca komentuje

Przedsiębiorca odpowiedział na pytaia WP, za co i kiedy otrzymał 305 tys. zł od PO. Odpisał: "gros tej sumy uzyskałem w okresie 2016-17. Głównie za szkolenia na rzecz PO/KO oraz za ekspertyzy politologiczne".

Na pytania o powiązania z kontem PabloMoralesPL odpisał, że jest to "prowokacja TVP Info oraz pisowskich służb". Twierdził, że dane na jego temat były pozyskiwane nielegalnie i po to, by zaatakować KO w czasie kampanii wyborczej.