Skala tej inwigilacji jest porażająca - twierdzi Budka. Zdaniem ministra, powodem do tej inwigilacji były składane w interesie Skarbu Państwa interpelacje, które przestrzegały przed fuzją Orlenu z Lotosem. - Zlecono firmie detektywistycznej rzekomą ochronę Orlenu, a mieliśmy do czynienia z inwigilacją posłów - dodał.
Budka ujawnił, że osoba, która wykonywała to zlecenie, zarobiła na współpracy z Orlenem ok. 6 mln zł.
Szef resortu aktywów państwowych najbardziej oburza fakt, że mimo licznych ostrzeżeń ze strony służb, najwyżsi przedstawiciele ówczesnej partii władzy nic z tym robili, a wręcz roztoczyli nad Obajtkiem parasol ochronny. Wymienił w tym kontekście również prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który był wówczas wicepremierem ds. bezpieczeństwa.
Gdybym był prokuratorem i zapoznał się z dokumentami, które były również kierowane do Jarosława Kaczyńskiego, to miałbym bardzo poważne przesłanki, by osobom, które otrzymywały takie informacje stawiać zarzuty niedopełnienia obowiązków – powiedział Budka.