"Die Welt" zauważa, że nowy polski rząd, który w swojej własnej, ale również w unijnej retoryce stanowi rzekomo "powrót Polski do UE" po latach rządów PiS, wcale nie zaprzestał tak wcześniej krytykowanych pushbacków.

Reklama

Ignorancja Tuska

Donald Tusk w styczniu zignorował apel o zaprzestanie pushbacków, pod którym podpisało się ponad 100 organizacji działających na rzecz praw człowieka – pisze niemiecka gazeta.

Przez ostatnie pół roku ponad 6 tys. migrantów miało być odesłanych z Polski z powrotem na Białoruś.

Jednak w odróżnieniu od retoryki strachu, z której dał się poznać rząd PiS, rząd Tuska stara się łagodzić nastroje, przekonując, że pushbacki są "etyczne", a uchodźcom, których życie lub zdrowie jest zagrożone, na miejscu pomagają specjaliści.

Reklama

Milczenie Brukseli

Zdaniem "Die Welt" premier Tusk unika tematu, mimo że jeszcze w trakcie kampanii wyborczej mówił o łamaniu praw człowieka i naruszaniu prawa UE.

Co więcej, Bruksela umywa ręce i wstrzymuje się od jakiejkolwiek krytyki Tuska - mimo że w tym samym czasie unijnym decydentom nie przeszkadza krytykowanie za pushbacki rządu Finlandii.

Kryzys migracyjny

"Die Welt" prognozuje przy tym, że prędzej czy później kwestia redystrybucji uchodźców będzie kością niezgody między Warszawą a Brukselą.

Niemiecki dziennik kwituje, że twarde stanowisko Tuska odnośnie kryzysu migracyjnego bierze się nie tylko z koniunkturalnej chęci uspokojenia konserwatystów, lecz także z osobistych przekonań premiera, który zgodnie z polską opinią publiczną nie chciałby widzieć w kraju napływu migrantów z krajów islamskich.