Wyniki Trzeciej Drogi. Skąd spadki poparcia społecznego?
Według najnowszego sondażu pracowni Pollster Trzecia Droga może liczyć na poparcie 13,6 proc., notując nieznaczny spadek względem lutego. Z kolei według marcowego badania CBOS ugrupowanie to ma 12 proc. poparcia, co oznacza wynik gorszy o 3 pkt proc. względem ubiegłego miesiąca. Przypomnijmy, że jeszcze w październikowych wyborach do parlamentu Trzecia Droga otrzymała 14,4 proc. głosów.
Czy na ostatnie notowania koalicji tworzonej przez Polskie Stronnictwo Ludowe i Polskę 2050 wpływ miało chociażby stanowisko marszałka Sejmu Szymona Hołowni w sprawie przesunięcia prac nad projektami ustaw aborcyjnych? A może wzrosło rozczarowanie młodych wyborców, którzy poparli Trzecią Drogę w ostatnich wyborach? I czy spadki te zwiastują trend, który może ulec wzmocnieniu, np. po apelu Donalda Tuska i polityków Lewicy, którzy przekonują, aby w najbliższych wyborach oddać głos zgodnie z własnymi preferencjami politycznymi, a nie, w domyśle, kierując się doraźną chęcią pomocy słabszym ugrupowaniom?
O to redakcja Dziennik.pl zapytała politologa Rafała Chwedoruka, profesora Uniwersytetu Warszawskiego.
Prof. Chwedoruk: Show Hołowni nie przełożył się na zyski
Pytany o ostatnie wyniki sondażowe ugrupowania Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza dr hab. Rafał Chwedoruk ocenia, że "ujawniają się 'bariery wzrostu' u Trzeciej Drogi". Co prawda ugrupowanie to nie zanotowało jakichś znaczących spadków w sondażach, jednak medialna aktywność Szymona Hołowni - swoisty polityczny show przy okazji obejmowania przez niego funkcji marszałka Sejmu - nie przełożyła się długoterminowo na żadne zyski - mówi nam politolog.
Trzecia Droga, mimo obecności w niej Polskiego Stronnictwa Ludowego, partii najbardziej tradycyjnej w Polsce spośród głównych ugrupowań politycznych, korzystała w olbrzymim stopniu z efektu nowości w polityce, podobnego do reklamy. Czyli: kupujemy coś, bo jest nowe, ładnie opakowane, nie znamy tego jeszcze - mówi prof. Chwedoruk.
Jego zdaniemproblem takich ugrupowań polega na tym, że ich obecność w polityce po udanych debiutanckich wyborach zaczyna zmieniać swój charakter. Wyborcy zaczynają się przyglądać - już nie pod kątem nowości, barwności, niestandardowości - ale trwałym aspektom polityki - tłumaczy. Doświadczyły tego, zachowując wszelkie proporcje, i ruch Pawła Kukiza, i Nowoczesna Ryszarda Petru, ale też Ruch Palikota. Im bardziej wyborcy przyglądali się tym politycznym bytom, tym częściej odkrywali skalę dystansu między własnymi poglądami, oczekiwaniami a tym, co dana formacja sobą reprezentuje - dodaje.
W przypadku Palikota skręt ekonomiczny w lewo rozminął się z oczekiwaniami wyborców. W przypadku Kukiza - poza mocno kontrowersyjną kwestią jednomandatowych okręgów wyborczych - niewiele tam się działo, a sam elektorat był mocno niespójny w swoich poglądach. U Ryszarda Petru wizja technokratycznej partii, niemal przeniesionego zespołu z prywatnej korporacji, okazała się niewspółmierna do improwizacji, która wypowiedziom i działaniom liderów Nowoczesnej niejednokrotnie towarzyszyła. A u Trzeciej Drogi pozyskani młodzi wyborcy, ale także elektorat Platformy Obywatelskiej i Lewicy, mogły postrzegać tę formację jako inną, niż jest - rysuje historyczne analogie politolog.
W opinii prof. Chwedoruka wspomniane grupy elektoratu mogą dostrzegać w Trzeciej Drodze konserwatyzm, który manifestuje się w tej koalicji wokół dyskusji na temat sporów kulturowych. A w dobie laicyzacji społeczeństwa, rosnącej partycypacji najmłodszych wyborców, siłą rzeczy uderza to w Trzecią Drogę - ocenia politolog.
Straty po stronie lewicowo-liberalnej teoretycznie Trzecia Droga mogłaby sobie rekompensować uzyskiem na prawicy. Jednak, jak wskazuje prof. Chwedoruk, nie przyjdzie to łatwo. Koalicja Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni, wykonując gesty pod adresem wyborców prawicy w dobie kryzysu Prawa i Sprawiedliwości nie może liczyć na tak szybki transfer z drugiej strony barykady. Transfer, dodajmy, który ograniczałby straty związane choćby z tematyką aborcji - mówi.
Tymczasem raz po raz dostrzec można ideowe i komunikacyjne rozchwianie Trzeciej Drogi. Na ten aspekt zwraca nam uwagę prof. Chwedoruk: "Momentem pokazującym, że w tej formacji pojawia się poczucie niepewności, były bardzo radykalne w tonie wypowiedzi po śmierci Aleksieja Nawalnego, nieadekwatne do rzeczywistości. A przecież mowa o formacji, która epatowała swoją centrowością i umiarem. To wskazuje na rosnącą świadomość w tej partii, że dotychczasowy model rozwojowy wyczerpał się, i że teraz prawdziwą sztuką będzie utrzymanie tego, co udało się wywalczyć".
Łowy na terenie PiS? Trzecia Droga balansuje na linie
Czy potencjalny, konsekwentny zwrot Trzeciej Drogi w stronę prawicy i pozyskiwanie elektoratu Prawa i Sprawiedliwości może okazać się strategią przynoszącą polityczne złoto? Tu chyba liderzy koalicyjnego ugrupowania powinni uzbroić się w cierpliwość. Krótkoterminowo oczywiście nie jest to możliwe, dlatego że konflikt na osi PO - PiS jest sporem obecnym od wielu lat. Wyrosły na nim całe generacje wyborców. Okazało się, że ten spór odkrył podziały w społeczeństwie głębsze niż w samych elitach politycznych - zwraca uwagę prof. Chwedoruk.
W jego opinii jeśli taki proces przejmowania elektoratu miałby się dokonywać, to etapami. Pierwszy już ma miejsce: Trzecia Droga sama sobie przypisuje rolę prawego skrzydła w koalicji rządzącej, a PiS traci wyborców - oprócz powodów demograficznych widać też ucieczkę w bierność zwolenników partii Jarosława Kaczyńskiego. Drugi etap, w którym proces ten mógłby się ziścić, to pewna bezalternatywność - wielu wyborców prawicy stanęłoby przed perspektywą albo nieuczestniczenia w wyborach, albo głosownia na kogoś eklektycznego, umiarkowanego, byle przeciwko PO. A takim momentem mogą okazać się wybory prezydenckie, ze szczególnym uwzględnieniem drugiej tury. Cała sztuka dla Szymona Hołowni będzie polegała na tym, jak do niej dotrzeć. Bo zanim Hołownia znajdzie się w drugiej turze, może się okazać, że znajdzie się na straconej pozycji - tłumaczy.
Według politologa z Uniwersytetu Warszawskiego "nie jest to misja beznadziejna". Kryzys PiS ma charakter wielopoziomowy, strategiczny, związany z zaawansowaniem wiekowym elektoratu, z problemem sukcesji przywództwa, z kwestiami natury programowej - wymienia.
Okazało się, że olbrzymia część obywateli i obywatelek postrzega świat, posługując się zupełnie innym zbiorem pojęć niż PiS. Wiele tematów, które PiS próbował suflować w wyborach, to tematy dla większości obywateli zupełnie niezrozumiałe, a czasem anachroniczne. Gdyby miało dojść do przejęcia elektoratu PiS, to kryzys w tej partii musi trwać długo. Natomiast cały czas Trzecia Droga będzie balansowała na linie. Im bardziej będzie wykonywała gesty pod adresem wyborców prawicy, tym bardziej może zniechęcać grono dawnych zwolenników PO, a czasem też Lewicy, do głosowania na siebie - ocenia prof. Chwedoruk.
Tomasz Mincer