Według sondażu United Surveys by IBRiS dla DGP i RMF FM plany rządu na przywrócenie w Polsce praworządności są zrozumiałe dla 41,7 proc. ankietowanych. W tej grupie wariant „zdecydowanie tak” zaznaczyło 16,2 proc. osób. Przeciwnie uważa 45,4 proc. badanych. Opcję „zdecydowanie nie” wskazał co piąty pytany. 12,9 proc. osób nie ma zdania w tej kwestii - pisze Marek Mikołajczyk w tekście "Nieczytelne plany na praworządność" w środowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej".
Preferencje partyjne a zrozumienie planów rządu
Inaczej sprawa wygląda, gdy na jaw wychodzą partyjne preferencje badanych. W gronie wyborców Koalicji 15 października zrozumienie dla planów rządu deklaruje w sumie 76,2 proc. osób. Brak zrozumienia wyraża 17,7 proc. badanych. 6,1 proc. osób się waha.
Jeśli chodzi o zwolenników opozycji, to sprawa wygląda zupełnie na odwrót. Plany rządu są jasne dla 14,5 proc. pytanych. Przeciwnego zdania jest 69,3 proc. osób. 16,1 proc. nie wskazało odpowiedzi. Z kolei osoby niezdecydowane i niegłosujące częściej wskazywały na brak zrozumienia (łącznie 60,6 proc.) niż na zrozumienie (14,4 proc.). W tym gronie co czwarty pytany nie wskazał odpowiedzi.
Tak Polacy oceniają słowa Tuska
Zapytaliśmy też o ocenę słów Tuska z połowy września. Szef rządu stwierdził wówczas, że będzie podejmował decyzje z pełną świadomością ryzyka, że nie wszystkie będą odpowiadały kryteriom pełnej praworządności z punktu widzenia purystów. Podkreślił także, że ostatnie osiem lat zdewastowało system w taki sposób, że trudno o jednoznaczną interpretację prawa.
Te słowa pozytywnie oceniło 37,5 proc. badanych ("zdecydowanie" 11,1 proc.). Zaś 50,8 proc. ankietowanych stwierdziło, że nie akceptuje takich decyzji ("zdecydowanie nie" 39,5 proc.). 11,7 proc. nie ma żadnego zdania w tym temacie.
Wypowiedź tę oceniło pozytywnie 37,5 proc. ankietowanych, w tym „zdecydowanie” 11,1 proc. osób. Z kolei 50,8 proc. respondentów wskazało, że nie akceptuje takiego sposobu podejmowania decyzji. Wariant „zdecydowanie nie” wskazało 39,5 proc. pytanych. 11,7 proc. nie ma zdania w tej kwestii.
"Bipolaryzacja trwa w najlepsze"
Wyniki udowadniają, że bipolaryzacja w Polsce trwa w najlepsze. Rozumienie kwestii przywracania praworządności w Polsce układa się po linii podziałów partyjnych - ocenia wyniki sondażu prof. UW Rafał Chwedoruk, politolog z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych.
Kwestia praworządności nie jest czymś, co mogłoby rozstrzygać o wynikach wyborów. Mamy dwie grupy wyborców osadzone po obydwu stronach sporu politycznego, a także pokaźne grono niezdecydowanych, które w istocie znajduje się poza tym konfliktem, zaznaczając odpowiedź "nie wiem" lub "raczej nie". W 2016 r. ówczesna opozycja, a dzisiejsi rządzący, popełnia właśnie taki błąd, uważając, że wokół kwestii praworządności są w stanie skupić nowych wyborców, wykraczających poza ich żelazny elektorat - uważa politolog.
Dlaczego więc padły słowa o "demokracji walczącej", czyli cytacie z artykułu Karla Loewensteina, uciekiniera z nazistowskich Niemiec z 1937? Jeśli ma to być przekaz adresowany tylko do wąskich grup stojących przy Platformie Obywatelskiej, aby wytłumaczyć podejmowane działania, to ma to sens. Ale trudno zbudować na tym przekazie jakąś szeroką strategię, bo prawie nikt poza żelaznym elektoratem rządu takiej retoryki nie akceptuje - podsumowuje ekspert.
CZYTAJ WIĘCEJ W ŚRODOWYM E-WYDANIU DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ>>>