Inne

Wszystko było częścią projektu wymyślonego przez rząd, a nazwanego "Tarczą Antykorupcyjną". W jego ramach CBA miało obowiązek przekazywać informacje o nieprawidłowościach przy prywatyzacji stoczni bezpośrednio do kancelarii premiera. I to zanim przekaże je prokuraturze.

Reklama
Inne

Projekt ruszył w październiku 2008 roku. Jacek Cichocki, sekretarz rządowego kolegium do spraw służb specjalnych wraz z ministrami przy udziale Centralnego Biura Antykorupcyjnego, ABW i SKW wytypował "230 zamówień publicznych oraz podmiotów przeznaczonych do prywatyzacji". Wśród były m.in. sprzedaż stoczni w Szczecinie i w Gdyni.
CBA dostało polecenie przygotowanie "podręcznika" dla osób które nadzorowały prywatyzacje i przetargi, by wiedziały, jakie mogą na nie czyhać pułapki i zagrożenia. Ale przede wszystkim CBA miało wytypować osoby, które mogą działać "na szkodę Skarbu Państwa" i odsunąć je od prywatyzacji. Biuro swoje informacje miało przekazywać od razu do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, nawet jeśli te informacje nie byłyby "dowodami winy" i nie nadawały się jeszcze do skierowania do prokuratury jako materiał do wszczęcia śledztwa.

Reklama
Inne

Dodatkowo minister Cichocki polecił CBA, by od lutego 2009 roku co miesiąc składało raport ze swoich działań w ramach "tarczy antykorupcyjnej". Ale Biuro dopiero 5. i 9. października przekazało informacje o wątpliwościach przy prywatyzacji stoczni i przekazało te informacje nie tylko do kancelarii premiera, ale także do prezydenta i marszałków Sejmu i Senatu.

"Minister Kamiński zamiast wykonywać zapisy ustawy o CBA; zamiast, gdy powziął wiedzę o możliwości popełnienia przestępstwa informować właściwe organy, czyli prokuraturę, dokonuje operacji po raz kolejny rozesłania materiałów do marszałków, wicemarszałków Sejmu. Wszystko wskazuje na to, że pan premier otrzymał ten materiał dzień później, niż marszałkowie i pan prezydent, co budzi ogromne zdziwienie. Wydaje się, że jako zwierzchnik i przełożony pana Kamińskiego powinien ten materiał otrzymać jako pierwszy" - mówił w sobotę rzecznik rządu Paweł Graś.

Dlaczego CBA tak postąpiło? Szefowie Biura nie chcą odpowiedzieć na to pytanie. Odsyłają do oświadczenia Mariusza Kamińskiego. Twierdzą, że w piśmie do premiera szef Biurazapowiadał skierowanie sprawy do prokuratury, ale tłumaczył, że wciąż kompletuje niezbędne dokumenty. Spodziewał się bowiem, że śledczy zażądają ich, podobnie jak było w sprawie afery hazardowej.

Reklama

czytaj dalej



Kamiński nie wyjaśnił jednak, dlaczego nie poinformował Kancelarii Premiera jeszcze wiosną o zastrzeżeniach do prywatyzacji stoczni w Gdyni. Wprost.pl ujawnił bowiem w niedzielę stenogramy rozmów telefonicznych urzędników Agencji Rozwoju Przemysłu. Wynika z nich, że przetarg na gdyńską stocznię był "ustawiony" pod ofertę inwestora z Kataru.

CBA podsłuchiwało tych urzędników na bieżąco, w trakcie trwania procedury przetargowej. W takim razie dlaczego Biuro od razu nie poinformowało premiera Tuska? W ramach "tarczy antykorupcyjnej" CBA miało obowiązek wskazać tych urzędników jako osoby, które zagrażają prawidłowemu przebiegowi prywatyzacji. Nieoficjalnie funkcjonariusze CBA uważają, że taki zapis w programie "tarczy antykorupcyjnej" mógł prowadzić do ewentualnych przecieków z ich operacji.

"Zgodnie z poleceniem premiera Donalda Tuska <tarcza antykorupcyjna> ma ochraniać, przed korupcją procesy prywatyzacyjne podmiotów z udziałem Skarbu Państwa oraz zamówienia publiczne, w tym inwestycje Euro 2012 oraz prywatyzacje polskich stoczni. Zgodnie z art. 2 ust. 1 pkt. 6 ustawy o CBA, Biuro prowadzi działalność analityczną dotyczącą zjawisk występujących w obszarze właściwości CBA oraz przedstawia w tym zakresie informacje Prezesowi Rady Ministrów, Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, Sejmowi oraz Senatowi, czego dowodem jest korespondencja prowadzona z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów - stwierdziła Małgorzata Matuszak, z Wydziału Komunikacji Społecznej CBA.

Z drugiej strony informacje o operacji CBA w związku z prywatyzacją stoczni musiał mieć minister sprawiedliwości - Prokurator Generalny Andrzej Czuma, a także szef Prokuratury Krajowej Edward Zalewski lub drugi zastępca Prokuratora Generalnego, Jerzy Szymański. Bowiem tylko oni mogli zaakceptować wnioski CBA o założenie podsłuchu urzędnikom Agencji Rozwoju Przemysłu, którzy odpowiadali za sprzedaż stoczni w Gdyni. Mieli także prawo, by kazać CBA dokładnie wytłumaczyć, dlaczego chcą podsłuchiwać osoby odpowiedzialne za prywatyzację stoczni. Ostatecznie Czuma lub jeden z jego zastępców podpisał wnioski i przesłał do sądu, by uzyskać zgodę na podsłuchiwanie.

p

Kogo powiadamia szef CBA o podejrzeniu popełnienia przestępstwa

Zgodnie z art. 17 ust. 14 ustawy o CBA, szef CBA informuje Prokuratora Generalnego o wynikach i przebiegu kontroli operacyjnej, przedstawiając zebrane w jej toku materiały. Szef CBA ma również obowiązek bieżąco informować Prokuratora Generalnego o przebiegu i wyniku czynności operacyjno-rozpoznawczych polegających na nabyciu lub przejęciu przedmiotów pochodzących z przestępstwa, a także na przyjęciu lub wręczeniu korzyści majątkowej (art. 19 ust.2 ustawy o CBA). W przypadku uzyskania dowodów pozwalających na wszczęcie postępowania karnego lub mających znaczenie dla toczącego się postępowania karnego Szef CBA przekazuje Prokuratorowi Generalnemu materiały zgromadzone w wyniku czynności operacyjno-rozpoznawczych z wnioskiem o wszczęcie postępowania karnego (art. 17 ust.15 i 19 ust.5 ustawy o CBA). Obowiązek zawiadomienia prokuratora lub policji o popełnieniu przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego nakłada na instytucje państwowe i samorządowe w związku z ich działalnością również Kodeks postępowania karnego (art. 304 par.2 Kpk).