W miniony czwartek minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar, skierował list do marszałka Sejmu Szymona Hołowni, w którym poinformował go o "nieprawidłowościach i wątpliwościach prawnych", które wystąpiły w procedurze rozpoznania protestów wyborczych i stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich.
"Chodzi o świadomość"
W opublikowanym liście Bodnar wymienił 12 punktów, w których podkreśla "nieprawidłowości i wątpliwości prawne" mające miejsce w trakcie procesu uznawania ważności wyborów prezydenckich przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Szef MS podkreślił, że jest świadomy, iż marszałek Sejmu, kierując się "zapewne zasadą domniemania ważności wyborów", ogłosił zwołanie Zgromadzenia Narodowego w celu zaprzysiężenia prezydenta elekta Karola Nawrockiego na prezydenta RP. Mimo to - jak ocenił minister "ze względu na wagę wyborów prezydenckich pan marszałek powinien być świadomy wszystkich nieprawidłowości (…) związanych z procedurą orzekania o ważności wyborów oraz sposobem, w jaki to zostało dokonane".
"Szanować głos suwerena"
Pan marszałek Hołownia zrobił rzecz niesamowitą, powstrzymał huśtawkę nieodpowiedzialną wokół wyborów i to powstrzymał wbrew temu, że my wszyscy głosowaliśmy na Rafała Trzaskowskiego, ale przeszliśmy jako Polska 2050 do rządów i do odpowiedzialności za tym, żeby szanować demokrację, szanować głos suwerena - tłumaczyła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz minister funduszy i polityki regionalnej oraz wiceszefowa Polski 2050 w "Gościu Radia ZET".
Dodała, że "to oznacza, że jeżeli wybory poszły nie po naszej myśli, to szanujemy głos suwerena, to się bardzo wielu nie podoba". - Głosowałam na Rafała Trzaskowskiego, ale głębokie DNA nasze mówi, że wybory demokratyczne to jest fundament demokracji i to na tym polega, że jak ludzie zagłosowali, to się to szanuje - mówiła.
"Sąd Najwyższy zdemolowany przez PiS"
- Temu tamę postawiła Polska 2050 i postawił marszałek Hołownia. Mój wielki dla niego szacunek za to - wskazała. Oceniła, że "sekwencja była taka, że była decyzja Sądu Najwyższego, o którym wszyscy wiemy, że jest zdemolowany przez PiS i jest to bardzo złe systemowo, ale na ten moment nie ma jak tego naprawić. Tą decyzję Sądu Najwyższego pan premier opublikował w Monitorze Polskim. Po prostu tak musi być i następnie dokładnie krok po kroku jest decyzja pana premiera, a potem decyzja pana marszałka".
- Jeżeli były nieprawidłowości, a najwyraźniej jakieś były, to od tego jest prokuratura, żeby każdego jednego ścignąć, ukarać przykładowo i żeby to się nigdy nie powtórzyło. Więc czekamy na skuteczne działania prokuratury. Nie na listy pana Bodnara niekonkluzywne, bo nie wiem do czego to służy, tylko na skuteczne działania prokuratury w tej sprawie. Natomiast nie podlega wątpliwości fakt, jaki był ostateczny wynik tych wyborów - powiedziała.
"Były nieprawidłowości"
- Ma prokuraturę, niech ściga. Ja uważam, że każda osoba, która podniosła rękę na świętość wyborów i na głos obywateli powinna być zidentyfikowana. Przecież wiadomo, kto jest komisjach, bo oczywiście były nieprawidłowości. Wszystko to wiadomo. I przykładnie ukarana, żeby nigdy nikt więcej nie odważył się fałszować głosu polskich obywateli - podsumowała.