Trafił rywala w kilka czułych punktów, czym wyprowadził go z równowagi. Był lepiej przygotowany, bardziej świeży i zdecydowany. Nie mylił liczb i stanowisk.

Kaczyński, który miał wyglądać jak podczas przesłuchania przed komisją śledczą, nie wytrzymał napięcia. Dał się wyprowadzić z równowagi i przegrał. Był gorszy w uśmiechach, gestach i postawie. Czyli w najważniejszych punktach debaty telewizyjnej. W kampanii bez sporów merytorycznych, bez programów i idei to odbiór zewnętrzny decyduje o sukcesie.

Reklama

Komorowski był stroną ofensywną. Ale zostawił nas z całą serią tez dalekich od liberalnych ideałów, jakie stały u zarania jego partii: kontynuowania dotacji rolnych, rozrzutnej polityki, która pcha Unię na skraj bankructwa. Kilka razy odniósł się do polskiej misji w Afganistanie. Krytykował decyzję o wysłaniu tam polskich żołnierzy, co jest jasnym sygnałem, że będzie chciał ich wycofania. Co w przyszłości może zaważyć na naszych relacjach z NATO.

Komorowski wygrał pojedynek na wizerunki, ale okazał się też sprawniejszym populistą. Jeśli taka ma być cena zwycięstwa, to lepiej środową debatę odwołać.

Reklama