Taką informację przekazał polskim śledczym attaché obrony ambasady gen. Grzegorz Wiśniewski. Wiśniewski, który oczekiwał w Smoleńsku na prezydencką delegację, nawet nie wysiadł z busa, którym przyjechał. Był bowiem przekonany o tym, że tupolew poleci na inne lotnisko. Mówił mu o tym Grzegorz Cyganowski, drugi sekretarz ambasady RP w Moskwie - podaje "Nasz Dziennik".

Reklama

Antoni Macierewicz, przewodniczący sejmowego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, wskazuje, że w trakcie lotu tupolewa toczyły się rozmowy między przedstawicielami władz polskich i rosyjskich na temat zmiany lotniska.

"O potrzebie szukania lotniska zapasowego mówił też płk Nikołaj Krasnokutski. Melduje o tym moskiewskiemu operatowi podlegającemu Dowództwu Sił Powietrznych Federacji o kryptonimie <Logika>. Zapisy z rozmów z wieży z centralą moskiewską świadczą o tym, że decyzję co do rzeczywistego lądowania samolotu w Smoleńsku podejmowały władze rosyjskie. Nie wykluczam, że było to w porozumieniu z przedstawicielami rządu pana Tuska. Wskazuje na to choćby fakt, iż w rok po tej tragedii nadal nie przesłuchano ani polskiego premiera ani żadnego ministra odpowiedzialnego za organizowanie tej wizyty" - twierdzi Macierewicz.

"Należałoby ustalić, dlaczego, pomimo wielu meldunków do Moskwy o braku warunków do lądowania, nieustalona po dziś dzień osoba, najprawdopodobniej jakiś polityczny dysponent, podjęła decyzję skierowania samolotu Tu-154 na lotnisko Smoleńsk Północny. Do dziś nikt tej osoby nie próbuje nawet zidentyfikować" - dodaje poseł PiS.