"Czy będziemy mieć wieczorem nową twarz Europy? Prawdę mówiąc, nie wiem. To może potrwać kilka godzin albo całą noc" - mówił jeszcze przed szczytem w Brukseli premier szwedzkiego przewodnictwa Fredrik Reinfeldt.

Reklama

Już wczesnym wieczorem francuska gazeta "Le Monde" podała jednak nieoficjalnie, że z giełdy nazwisk wybrano to najważniejsze - Hermana Van Rompuya, szefa belgijskiego rządu. Przegrał więc Londyn, który ostro lobbował na rzecz byłego premiera Tony'ego Blaira. Nie udało się kobietom, które chciały, by prezydentem UE została była prezydent Łotwy Vaira Vike-Freiberga.

Van Rompuya od samego początku popierały mocno Niemcy i Francja. Kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy mieli do niego wspólnie zadzwonić już przed poprzednim szczytem 29-30 października z pytaniem, czy przyjąłby posadę.

Krytycy urzędującego dopiero rok belgijskiego szefa rządu twierdzą, że został wybrany właśnie dlatego, że... nie zdążył przysporzyć sobie w UE wrogów. Jednak jego pragmatyzm, znajomość języków obcych i przede wszystkim zdolności mediacyjne, sprawdzone w skonfliktowanej wewnętrzne Belgii, dają mu wszelkie szanse, by sprawnie koordynować liczącą 27 państw UE.

Reklama

Mało kto, nawet wśród Belgów, wie, że człowiek, który stanął na czele Rady Europejskiej, jest miłośnikiem wyścigów kolarskich oraz uwielbia obserwować ptaki w naturze, zwłaszcza egzotyczne. Dużo bardziej znane są zamiłowania literackie Van Rompuya, który codziennie choć na moment oddaje się lekturze książek lub pisaniu słynnych już haiku, czyli wywodzącej się z Japonii krótkiej formy poezji.

Jeden ze swych wierszy Belg wyrecytował nawet na konferencji prasowej przy okazji ostatniego szczytu UE 29 października. Wiersz mówił o wpływających do portu Europy "trzech falach" rozszerzenia UE. Jednocześnie 62-letni Van Rompuy jest czynnym kibicem drużyny piłkarskiej Anderlecht i amatorem belgijskiego piwa.

Z wykształcenia ekonomista i filozof, Van Rompuy może o literaturze bez problemu rozmawiać nie tylko w rodzimym języku flamandzkim, lecz także po francusku, niemiecku i angielsku. Te językowe zdolności z pewnością przydadzą mu się, by szukać kompromisu między 27 krajami UE na szczytach UE.

Reklama

Polscy dyplomaci milczeli i nie podawali faworytów Warszawy. Do ostatniej chwili Warszawa zabiegała o jawną i merytoryczną procedurę wyboru wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej, który zasiądzie w Komisji Europejskiej w randze wiceszefa.

Minister Radosław Sikorski podkreślał, że Polska liczy, iż szefem unijnej dyplomacji zostanie ktoś ambitny, z silną osobowością, kto będzie godnie reprezentować Europę na świecie i "skutecznie zabiegać o nasze wspólne interesy".

Van Rompuy będzie pierwszym stałym przewodniczącym Rady Europejskiej na najbliższe dwa i pół roku, z możliwością reelekcji. Stanowisko to zostało utworzone w wchodzącym w życie 1 grudnia Traktacie z Lizbony.

Brytyjska baronessa Catherine Ashton z Partii Pracy, która jest obecnie komisarzem ds. handlu międzynarodowego, zostanie szefową unijnej dyplomacji na pięć lat w randze wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej i będzie nadzorować kilkutysięczny korpus dyplomatyczny UE.