Policja zaskoczyła Clemmonsa we wtorek nad ranem obok skradzionego samochodu w robotniczej dzielnicy Seattle, około 55 kilometrów na północ od miejsca popełnienia zbrodni. Gdy na wezwanie nie podniósł rąk do góry, funkcjonariusz zabił go kilkoma strzałami. Clemmons miał przy sobie broń jednej ze swych ofiar.

Reklama

Ofiarami desperata stało się czworo policjantów - sierżant i troje oficerów, w tym jedna kobieta - w wieku od 37 do 42 lat. Zostali zaatakowani, gdy w kawiarni porządkowali urzędową dokumentację na laptopach. Jeden z zamordowanych zdołał przed śmiercią postrzelić zabójcę, poważnie go raniąc.

Policja zamierza aresztować co najmniej sześć osób spośród rodziny i znajomych Clemmonsa, którym zarzuca się, że pomagali mu w ukrywaniu się i błędnymi informacjami utrudniali pracę organom ścigania. Dzięki temu przestępca zdołał opuścić dom w Seattle, otoczony w nocy z niedzieli na poniedziałek przez policyjny zespół uderzeniowy i następnie bezowocnie spenetrowany.

Motywy działania zabójcy nie są na razie jasne. W ostatnich miesiącach robił wrażenie coraz bardziej niezrównoważonego, a na początku roku aresztowano go po tym, gdy uderzył w twarz zastępcę szeryfa.

Władze krytykuje się z powodu upublicznionego po zbrodni faktu, iż Clemmons cieszył się pełną wolnością mimo skazania go na łącznie 108 lat więzienia za przestępstwa, które popełnił jako nieletni w stanie Arkansas. Zwolniono go przedterminowo po zmniejszeniu wymiaru kary przez stanowego gubernatora.

Reklama