Z jednej strony, jako matka zastępcza rodzi dzieci parom, które same nie mogą zapewnić sobie potomstwa. Z drugiej strony, robi to za pieniądze od 16 lat.

Reklama

Jill Hawkins, która nigdy nie miała własnego dziecka, zapewnia, że uwielbia być w ciąży. "Gdybym była młodsza o 10 lat sprawiałoby mi to jeszcze większą przyjemność" - wyznała dziennikowi "The Times".

Za każdym razem Jill zachodziła w ciążę w warunkach domowych. To nie było klasyczne zapłodnienie w próbowce. Bezdzietne pary odwiedziały Angielkę w jej domu. Mężczyzna musiał dostarczyć spermę, a Jill sama się nią zapładniała - czytamy w "Fakcie".

Po urodzeniu w ten sposób siedmiorga dzieci, ostatniego w 2006 r., zdecydowała, że więcej już tego nie zrobi. Ale para naukowców archeologów, dla której postarała się o córeczkę, przekonała Jill, by urodziła raz jeszcze. Tym razem, jak się okazało, miały to być bliźnięta. Jednak płody obumarły w dziewiątym tygodniu ciąży. I Jill znów przysięgła, że kończy z tym biznesem. Ale długo nie wytrzymała. Właśnie szykuje się do kolejnego zapłodnienia, dziewiątego już - na zlecenie tej samej pary naukowców.

Reklama

Pulchna Angielka zapewnia w rozmowie z "Daily Mail", że nie zamierza bić żadnych rekordów. Ale jeśli urodzi kolejne dziecko, zrówna się z Francuzką Carole Horlock. Czy potem nie ulegnie pokusie zostania najbardziej płodną zastępczą matką świata? - zastanawia się "Fakt".