88-letnia Francuzka zachowała zimną krew podczas spotkania oko w oko z krokodylem, bo wcześniej kilka lat mieszkała w Afryce. Przyjrzała mu się więc dokładnie. Podała "rysopis" gada. Jest nieduży, mierzy półtora metra i... jest zielony. Znawcy uściślają, że poszukiwanym może być młody kajman lub aligator. I choć raczej nie powinien być agresywny zalecają ostrożność: zero kąpieli w okolicznych stawach i jeziorach, a dzieci nie spuszczać z oka!
Na razie nie wiadomo skąd to egzotyczne zwierze znalazło się we francuskm miasteczku Limoges. Może jakiś ślepo zakochany potraktował serio żądanie oblubienicy: "jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby!". A może jakaś elegantka przemyciła krokodylka na torebkę i pantofelki?
Starsza pani, oswojona z widokiem krokodyli nie podniosła alarmu, kiedy gad pojawił się w stawie jej ogrodu. Dopiero, gdy zwierzę wypełzło na brzeg zawiadomiła żandarmerię. Zwierzę nie zamierzało czekać na przyjazd policji. Zniknęło. Teraz szukają go wszyscy. A wszystko to dzieje się w środkowej Francji, w miasteczku słynącym dotychczas raczej z produkcji porcelany niż z aligatorów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama