Prezerwatywy "Tom Dundee", czyli właśnie "dobra penetracja", miały według urzędników zachęcać młodzież do uprawiania seksu. Może i nie jest to nazwa wulgarna, ale z pewnością prowokująca - tłumaczyli. A rząd nie zgadza się na zachęcanie młodych do miłości cielesnej.

Reklama

Nie da się ukryć, że władze chyba trochę przesadziły. Bo w kraju, w którym ponad pół miliona ludzi jest zakażonych wirusem HIV, nazwa nie powinna mieć znaczenia. Ważniejsze powinno być zapobieganie śmiertelnej chorobie niż walka ideologiczna.