Tablica zawisła na kamienicy przy centralnym placu miasta, Grand Place, znanej jako "Dom Łabędzia". Właśnie w tym miejscu Marks spędzał sylwestra 1847 roku. Napis przypomina o jego przybyciu do Brukseli wraz z rodziną w 1845 roku. Przyjechał tam po tym, jak wygnały go władze Niemiec - jego rodzinnego kraju. W stolicy Belgii spędził trzy lata. Opuścił ją również jako wygnaniec. Belgijskie władze kazały mu wyjechać, bo bały się, że będzie namawiał miejscowych robotników do rewolucji.

Trudno powiedzieć, co by na wspomnieniową tablicę powiedział upamiętniony klasyk. On sam za Belgią nie przepadał. 20 lat po wygnaniu napisał o niej, że to "raj i prywatny folwark posiadaczy ziemskich, kapitalistów i klerykałów". Czyli wszystkich, których napisany w Brukseli "Manifest komunistyczny" obarczał winą za całe zło tego świata.