Biel ma symbolizować szczerość, czystość oraz moralną rewolucję w duszach protestujących. Wściekli na swego premiera Ferenca Gyurcsany'ego Węgrzy, stworzyli też Narodową Radę na rzecz Węgier. Ma ona jeden cel - zmusić znienawidzonego polityka, by odspawał się od stołka i wreszcie zrezygnował z funkcji.

Ludzie wciąż gromadzą się na ulicach węgierskich miast. Mają pozwolenie na demonstracje tylko do 29 września. Jednak już zapowiadają, że ich protesty nie ustaną, dopóki Gyurcsany nie odejdzie.

W Budapeszcie, przed węgierskim parlamentem, zebrało się już około 20 tysięcy ludzi. Tłum co chwilę skanduje "Gyurcsany - precz!". Na wietrze powiewają flagi i transparenty. "Świat musi wiedzieć, że węgierski rząd kłamał", "Gyurcsany to psychopatyczny kłamca" - brzmią niektóre z haseł.

Nocami na Węgrzech trwały dotąd ostre walki pomiędzy policją i demonstrantami. W powietrzu fruwały kamienie i butelki, policyjne pały zadawały ciosy, płonęły samochody. Ostatnio noce są spokojniejsze, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że do wybuchu nowych walk wystarczy tylko iskra.